• Kontakt
  • O mnie
  • Pakowanie bagażu

Magic Travels Around the World

~ portal podróżniczy

Magic Travels Around the World

Monthly Archives: Lipiec 2018

Jarmark Dominikański, czyli jedna z atrakcji letniego sezonu w Gdańsku

31 Wtorek Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Gdańsk, Hala Targowa, jarmark, Jarmark Dominikański, Jarmark św. Dominika, Piwnica Romańska

W tym roku Jarmark Dominikański w Gdańsku rozpoczął się 28 lipca i potrwa do 19 sierpnia. To jedna z największych atrakcji letniego sezonu w Gdańsku i jest już na tyle znana, że co roku odwiedza go około 6 milionów gości.

W tym roku Jarmark obchodzi swoje 758-lecie. Tradycja Jarmarku św. Dominika sięga 1260 roku, kiedy to papież Aleksander IV zezwolił gdańskim dominikanom na udzielanie studniowych odpustów w dniu święta ich założyciela.
Natomiast jeden z najstarszych opisów Jarmarku pochodzi z XVI wieku kiedy to nuncjusz papieski Giulio Ruggieri napisał:
W miesiącu sierpniu odbywa się tu wielki Jarmark od św. Dominika czternaście dni i dłużej trwający, na który zbierają się Niemcy, Francuzi, Flamandy, Anglicy, Hiszpanie, Portugalczycy, i wtedy zawija do portu 400 okrętów naładowanych winem francuskim i hiszpańskim, jedwabiem, oliwą, cytrynami, konfiturami i innymi płodami hiszpańskimi, korzeniami portugalskimi, cyną i suknem angielskim.

Przybywali na Jarmark również cyrkowcy, akrobaci i kuglarze. Początkowo Jarmark odbywał się na Placu Dominikańskim. Z czasem, gdy zaczął się rozwijać, przeniósł się w okolice Wałów Jagiellońskich, ul. Długiej i nowych placów targowych: Drzewny, Sienny, Węglowy, Wąchany, Rybny – nazwy pochodziły od towarów, jakimi na nich handlowano.
Tę tradycję przerwała II wojna światowa i powrócono do niej dopiero
w 1972 roku. Wtedy była to impreza handlowa, która umożliwiała zakup deficytowych towarów. To właśnie wtedy symbolem Jarmarku stał się kogut.

Jarmark rozpoczęła ceremonia otwarcia, podczas której zaprezentowano napisany w oparciu o gdańskie muzykalia hejnał składający się z 758 nut. Każdego roku dopisywana jest jedna nuta.

W tym roku zobaczyłam bardzo dużo stoisk z rękodziełem, które jest promowane. Tak powinno to wyglądać co roku. W innych krajach, podczas jarmarków to właśnie rękodzieło jest podstawą, a nie zalewająca rynki chińszczyzna.

Rano jest mniej ludzi i łatwiej obejrzeć prezentowane wyroby oraz zrobić zdjęcia dlatego wybrałam się o tej porze.

Jest stoisko informacyjne oraz

Gospoda pod Kogutem.

Na Jarmarku można znaleźć ciekawą biżuterię, ubrania, obrazy, wazy, kubeczki, ozdobne dzwoneczki, pledy, poduszki i inne rzeczy. Poniżej pokazałam zaledwie kilka stoisk.

Wystawiają tutaj pięknie wykonane zasobniki, chusteczniki czy ładnie ozdobione koronką koszyczki.

Są też kamionki na ogórki.

Czy wiesz, że Palcówka to kiełbasa nierozerwalnie związana z Podlasiem?
Nazwa wzięła się stąd, że kiedyś była jedynie krojona i napychana palcami do cienkiego jelita. Palcówka ma wysoką zawartość czystego mięsa. Posiada charakterystyczne dla Podlasia przyprawy takie jak: gorczyca, majeranek, czosnek czy pieprz naturalny.

http://www.rarytasyzpodlasia.pl/

Znalazłam również stoiska z winami.

Oczywiście jak co roku są i stoiska z antykami.

Są też stoiska z pajdami ze smalcem i ogórkiem oraz

gorące ciastka kominkowe z Węgier.

A to już Karuzela Gdańska stojąca koło Baszty Łabędź.

Chodząc uliczkami Jarmarku można natknąć się na Halę Targową z 1896 roku. Wybudowano ją, aby zlikwidować handel uliczny. Po jej otwarciu zostały zamknięte wszystkie targi na Głównym Mieście i Starym Mieście (oprócz Targu Rybnego). Hala była czynna sześć dni w tygodniu. Podczas II wojny światowej praktycznie nie ucierpiała. Po wojnie była traktowana jako wytwór pruskiej architektury dlatego chciano ją wyburzyć w latach 60-tych XX wieku i wybudować w tym miejscu supersam. Na szczęście do tego nie doszło.
W 1999 roku, podczas badań archeologicznych odkryto pozostałości osady targowej, fundamentów romańskiego kościoła św. Mikołaja (1170 rok), cmentarza przykościelnego liczącego ponad 400 pochówków oraz pozostałości fundamentów Klasztoru Dominikanów. Znalezione materiały zostały zabezpieczone i przykryte posadzką. Częściowo są wyeksponowane w dolnej części hali.
Hala ma trzy trakty, które są wyznaczone słupami. Środkowy jest szerszy i wyższy, oświetlony w partii dachowej rzędami okien. Do wnętrza prowadzą
4 bramy umieszczone na przestrzał.

Obok hali na straganach można kupić świeże owoce i warzywa. Sama kupuję tu od lat na jednym ze stoisk moje ulubione jabłka – kosztele (prawdziwe, a nie oszukane).

Natomiast w tym zielonym budynku koło hali mieści się Piwnica Romańska, ale o niej napiszę już w następnym poście.

Dobrzyca – Przepiękne Ogrody Tematyczne Hortulus

28 Sobota Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Kołobrzeg i okolice, Polska

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Caffebar Barwinek, Dobrzyca, Hotel dla owadów, Ogród biały, Ogród francuski, Ogród i Galeria, Ogród japoński, Ogród lila-róż, Ogród niebiesko-żółty, Ogród pomarańczowo-żółty, Ogród purpury i ognia, Ogrod Gaudiego, Ogrody Hortulus Spectabilis, Ogrody Tematyczne Hortulus, Rosarium, Victor Bistro, Świerkowy Las

Dzisiaj odwiedziłam Ogrody Tematyczne Hortulus w Dobrzycy.

Najpierw pojechałam pociągiem z Gdańska do Kołobrzegu. Niestety pociąg był opóźniony co ostatnio ciągle mnie spotyka jeżeli chodzi o polskie pociągi. Wysiadłam na stacji Kołobrzeg i zaczęłam szukać busa jeżdżącego do ogrodów.

Okazało się, że przystanek jest naprzeciwko wyjścia z dworca. Jak widać z tabliczki nie kursuje często i może dlatego ludzie wybierają się do ogrodów głównie własnym samochodem.

A to wskazówki jak dojechać do tego miejsca.

Ponieważ miałam jeszcze trochę czasu do odjazdu busa to poszłam na śniadanie do Victor Bistro. Miejsce to znajduje się blisko dworca.

Tak kształtują się tutaj ceny. Wzięłam jajecznicę za 11 zł – była smaczna.

Następnie pojechałam busem. Bus zatrzymuje się koło wejścia do Ogrodów Tematycznych. Oznakowanie jest bardzo dobre.

Jest tutaj również Caffebar Barwinek, w którym można zjeść obiad, napić się kawy czy zjeść lody.

Poszłam do wejścia.

Następnie skierowałam się do budynku Ogród i Galeria, aby kupić bilet.

https://www.hortulus.com.pl/

Budynek ten ma ponad 1000 m² powierzchni handlowej. Można tu kupić artykuły wystroju wnętrz i ogrodów pochodzące z wielu stron świata, główną jednak tematyką są wyroby Sztuki Polskiej. Znaleźć tu można również akcesoria, materiały i narzędzia ogrodnicze. Ja kupiłam cebulki tulipanów.

Kupiłam bilet za 34 zł. Obejmował on dwie atrakcje: Ogrody Tematyczne Hortulus oraz Ogrody Hortulus Spectabilis.

Takie są opcje jeżeli chodzi o bilety.

Dostałam także mapę tego terenu. Ponieważ teren jest spory to polecam ją zabrać.

Jest tutaj również Centrum Ogrodnicze, które oferuje w stałej sprzedaży klika tysięcy gatunków i odmian roślin ogrodowych, których producentem jest Szkółka Hortulus. Posiadają również w sprzedaży rzadkie gatunki roślin pochodzące z innych szkółek europejskich.

Pojawiają się tutaj też kierunkowskazy.

Poszłam dalej do wejścia.

Pierwsze ogrody powstały w 1992 roku. Obecnie jest 28 ogrodów tematycznych, w których zaprezentowano ponad 6 tysięcy gatunków i odmian roślin, w tym gatunki egzotyczne i unikalne. Ogrody zajmują obszar ponad 4 hektarów i można je oglądać od wczesnej wiosny do zimy. Poniżej pokazałam kilka przykładowych ogrodów. Można tutaj usiąść na porozstawianych ławeczkach i altanach i zrelaksować się na łonie natury.

Zaczęłam zwiedzanie od Ogrodu Japońskiego.

Potem zobaczyłam Świerkowy Las, w którym można poleżeć na hamakach.

Odwiedziłam Hotel dla owadów.

Następnie weszłam na platformę widokową – tu jak widać wchodzi się na własną odpowiedzialność.

Z platformy widokowej widać Ogród francuski – rośliny ujarzmione i podporządkowane racjonalnym zasadom geometrii. Barokowy charakter podkreślają fontanny i rzeźby ogrodowe. Styl ogrodu francuskiego został zapoczątkowany we Francji w XVII wieku i odpowiadał barokowemu dążeniu do przepychu i bogactwa.

Sąsiaduje z nim Rosarium.

Następnie przeszłam koło Ogrodu Leśnego.

W Ogrodzie Wodnym warto przyjrzeć się żabom.

A to już Ogród biały, który kojarzy się z elegancją i niewyszukaną prostotą.

Ogród purpury i ognia – tutaj dominują barwy i odcienie czerwieni. Od purpurowo-szkarłatnej barwy kwiatów, poprzez przytłumione czerwone kolory gliny i terakoty, amfor, donic i ścieżek, aż do czerwono-brązowych źdźbeł traw i liści rozchodnika.

To Ogród niebiesko-żółty romantyczny.

Ogród pomarańczowo-żółty w stylu wiejskim. Zobaczyć tutaj można naturalne drewno, wiklinę, glinę czy polne kamienie to wszytko nadaje mu charakteru wspomnień z zapamiętanych wiejskich wakacji.

To jest Ogród lila-róż nowoczesny.

W końcu doszłam do Ogrodu Gaudiego inspirowanego dziełami Antoniego Gaudiego. W jego architekturze znajdowało zastosowanie szkło, metal i mozaika. Są tutaj rośliny klimatu śródziemnomorskiego, które w Polsce nie zimują w ogrodzie i dlatego zieleń odtwarzana jest corocznie w okresie wegetacji od nowa.

Poniżej jeszcze kilka ciekawych rozwiązań architektonicznych i kompozycji.

A na końcu wszystkich żegna Baba Jaga i Chatka z piernika.

Ponieważ zdjęcia nie oddają piękna tego miejsca to mam nadzieję, że będą one tylko zachętą do odwiedzenia Ogrodów.

Stogi – moja ulubiona plaża w Gdańsku

27 Piątek Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

dzielnica Stogi, Gdańsk, plaża, Port Północny, Stogi, system zamgławiający, tor skimboardowy

Moja ulubiona plaża w Gdańsku znajduje się w dzielnicy Stogi. Położona jest na Wyspie Portowej i posiada letnie kąpielisko morskie. Z centrum Gdańska łatwo tutaj dojechać tramwajem numer 3 i 8. Blisko plaży znajduje się pętla tramwajowa i od niej można spokojnie dojść pieszo na plażę. Lepiej dojechać tutaj komunikacją miejską niż szukać miejsca na zaparkowanie samochodu.

Nim wejdzie się na plażę najpierw przechodzi się koło smażalni ryb Plaża Stogi i to właśnie rybę powinno się tutaj zamawiać, a nie inne dania.

Obok są budki z goframi i lodami. Jest też system zamgławiający przynoszący ochłodę dorosłym i frajdę dzieciom.

Następnie idzie się już tą drogą do plaży.

Blisko wejścia na plażę jest tor skimboardowy.

Plaża szeroka, piaszczysta, czysta i w dodatku na pewno każdy znajdzie tutaj spory kawałek miejsca dla siebie.

Ja zawsze idę od wejścia na prawo, z jakieś 300 metrów, aby mieć więcej wolnej przestrzeni.

Piasek jest wspaniały i dobrze robi stopom taki spacer.

A to jeszcze widok z plaży na Port Północny.

Kąty Rybackie – wspaniałe miejsce, gdzie można popływać i zjeść dobrą rybę

26 Czwartek Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

dobre plaże, Kąty Rybackie, plaża, polecane plaże, Smażalnia Rybacka, Stegna

Kąty Rybackie to wieś, która znajduje się na terenie Mierzei Wiślanej na zachodnim brzegu Zalewu Wiślanego. Miejsce to oddalone jest od Gdańska o około 60 km. Natomiast 15 km jest z Kątów Rybackich do Krynicy Morskiej.
Jeżeli chciałabym gdzieś popływać i zjeść dobrą rybę, a mam trochę więcej czasu to właśnie jadę samochodem do Kątów Rybackich. Jest tutaj szeroka, piękna piaszczysta plaża, nie ma sinic ani zbyt dużej liczby turystów. Jednak jak widać parawany i tutaj już się pojawiły. W tym roku, właśnie w tym miejscu spędzałam swoje imieniny.

W Smażalni Rybackiej można zjeść bardzo dobrą rybę, pierogi, naleśniki i inne dania. Polecam również zupę rybną – jest pyszna. Byłam w tym miejscu już wiele razy i nigdy się nie zawiodłam. Niestety miejsce to czynne jest tylko w sezonie i jak bywam w Kątach Rybackich we wrześniu to dość długo szukam miejsca, w którym mogę zjeść dobrą rybę.

https://www.facebook.com/smazalniarybacka/

Czasem bywam również w Stegnie. Miejscowość ta oddalona jest o około 9 km od Katów Rybackich. Tak wygląda tam plaża.

Zamek w Łapalicach, czyli jak ciężko zrealizować marzenia w Polsce

10 Wtorek Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Kartuzy, Kaszuby, zamek w Łapalicach, Łapalice

Pokusiłam się o napisanie tego tekstu w związku z informacją o budowie zamku w Puszczy Noteckiej.

Przypomniałam sobie pewną historię, która także dotyczy budowy zamku. Jest ona jednak zupełnie inna i tak naprawdę przy dobrej chęci i woli urzędniczej zamek powstałby na Kaszubach koło Kartuz, a tak mamy tylko to co przedstawiają poniższe zdjęcia i wszystko niszczeje…

Opowieść zaczyna się zwyczajnie. Pan Piotr Kazimierczak postanowił spełnić swoje marzenie i wybudować zamek w Łapalicach.

Budowę zamku rozpoczęto w 1983 roku według autorskiego projektu Pana Kazimierczaka – gdańskiego rzeźbiarza i producenta mebli. Zamek miał mieć 52 komnaty jak 52 tygodnie w roku, 365 okien jak 365 dni w roku, dziedziniec, 12 wieżyczek symbolizujących 12 apostołów, bramę wjazdową, fontannę, zadaszony basen i wielką salę balową. Wszystko to na około 6000 m². Brzmi ciekawie, prawda?

Niestety na początku Pan Kazimierczak poprosił o zgodę na budowę na swojej działce domu mieszkalnego wraz z przystającą do niego pracownią. Powierzchnia tego budynku nie miała przekraczać 1000 m². Na taki budynek pozwolenie zostało wydane. Niestety problemy zaczęły się w momencie, gdy wzniesiony budynek rozbudowany został prawie sześciokrotnie i to co miało być domem zmieniło się w zamek.

Na taką inwestycje potrzeba było ogromnych środków finansowych. Pan Kazimierczak zbudował swój majątek w latach 70. XX wieku – zajmował się w Niemczech konserwacją wyposażenia kościołów i zaopatrywał budowle sakralne w drewniane meble. Aby sfinansować budowę zamku założył pod koniec lat 80. XX wieku firmę meblarską. W pewnym momencie, na skutek różnych zdarzeń, firma zaczęła mieć problemy, a bank nakazał zwrot zainwestowanych pieniędzy. W 1991 roku majątek firmy zajęli komornicy, a firma przestała istnieć. Jednak po wielu bataliach sądowych, 8 lat później uruchomiona została firma meblarska w Świętym Wojciechu. Niestety właściciel po raz kolejny miał pecha – tym razem wielka powódź jaka nawiedziła Gdańsk przyczyniła się do problemów z wypłacalnością, a w konsekwencji do utraty firmy. Nadzór budowlany nakazał rozbiórkę budowli. Po odwołaniach, w 2008 roku zgodzono się na postawienie pensjonatu pod warunkiem dostarczenia pełnej dokumentacji projektowej. Uzupełniono dokumenty i wydano decyzję pozwalającą stworzyć w tym miejscu pensjonat. I wszystko mogłoby zakończyć się pomyślnie, gdyby nie to że tym razem władze wojewódzkie sprzeciwiły się budowie argumentując to brakami formalnymi w projekcie. Niestety w 2013 roku wydano zakaz jakichkolwiek prac budowlanych i taki jest status tej budowy. Tym sposobem rozpoczęta w
1983 roku budowa do dzisiaj pozostaje niedokończoną…

Byłam w tym miejscu dawno temu, ale na szczęście budowla istnieje do dziś. Niestety niszczeje, a mogło być tutaj pięknie przy odrobinie dobrej woli…

Zamek to teren budowy, zatem tak naprawdę wchodzi się tutaj na własną odpowiedzialność – jest tabliczka przy zamkowej bramie. Jednak nie brakuje chętnych, aby zajrzeć do tego słynnego miejsca.

To brama wejściowa do zamku.

A to zdjęcia budowli.

W tym miejscu miał być basen.

Warto tutaj wstąpić i zobaczyć to miejsce – mnie ono zachwyciło.

Palmiarnia w Wałbrzychu, czyli Zimowy Ogród Hochbergów

02 Poniedziałek Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Wałbrzych

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Bonsai, Palmiarnia, paw, Wałbrzych, Zamek Książ, żółw

Po dziennym zwiedzaniu Zamku Książ poszłam zobaczyć Palmiarnię, która znajduje się około 2 km od zamku. Można do tego miejsca dojść pieszo – wszystko jest dobrze oznakowane.

Palmiarnia powstała z inicjatywy Jana Henryka XV – ostatniego przedstawiciela rodu Hochbergów na Zamku Książ. Zbudował ją dla swojej małżonki Marii Teresy Cornwallis – West (zwanej Daisy), która uwielbiała kwiaty i oryginalne rośliny.

https://www.ksiaz.walbrzych.pl/

Palmiarnia powstała na początku XX wieku. Na powierzchni 1900 m², oprócz palmiarni, wzniesiono również cieplarnie, ogrody utrzymane w stylu japońskim, rosarium, ogród owocowo – warzywny i obszar pod uprawę krzewów. Na tę inwestycję wydano aż 7 milionów ówczesnych marek w złocie. Po zbudowaniu Palmiarni sprowadzono do niej około 80 gatunków roślin. Obecnie rośnie tutaj ponad 250 gatunków roślin, które reprezentują florę różnych stref klimatycznych i różnych kontynentów.

Z Zamku Książ poszłam taką drogą.

To brama główna, a przy niej jest tablica z informacją o promocjach jeżeli chodzi o bilety. Zachęcają do odwiedzenia również Starej Kopalni i Muzeum Porcelany – niestety byłam tutaj za krótko i już tych miejsc nie obejrzałam.

Tuż za bramą jest budka, w której można kupić bilety. Jednak jeżeli zwiedzaliście Zamek Książ to polecam kupić bilet od razu przy zakupie biletu na zamek.
Z tego co się dowiedziałam to niektóre osoby najpierw przyjeżdżają do Palmiarni i  tutaj kupują bilety na zwiedzanie całości ponieważ są mniejsze kolejki.

Potem poszłam ścieżką do pawilonu.

Centralną częścią był 15-metrowy budynek, zbudowany z metalu i szkła, w którym zasadzono palmy daktylowe, a całość otoczono jednokondygnacyjnymi oranżeriami.

Przed tym budynkiem zobaczyłam figurkę Górnika Ogrodnika.

Weszłam do środka. Jest tutaj kawiarnia.

Ciekawym był budulec, którym wyłożono wnętrze palmiarni. Sprowadzono z Sycylii siedem wagonów kolejowych, w których znajdowała się zastygła lawa z wulkanu Etna. To właśnie z tego tufu wulkanicznego stworzono groty, wodospady oraz ściany dla roślin.

Są tutaj też żółwie.

Następnie zobaczyłam przepiękne pawie. Miałam też szczęście ponieważ jeden z nich rozłożył przy mnie swój wspaniały ogon.
Co ciekawe samice wolą patrzeć na złożony ogon i tylko wśród wysokiej roślinności ten rozłożony ogon służy do lokalizacji pawia.

Potem poszłam dalej ścieżką i zobaczyłam fuksje, duże cytryny, kalamondynki (sztucznie otrzymany mieszaniec kwaśnej mandarynki z kumkwatem japońskim) i inne rośliny.

Jest tutaj także akwarium z rybami.

Następnie poszłam obejrzeć przepiękne, miniaturowe drzewka Bonsai (BON – donica, taca; SAI – drzewo, roślina) – to stała wystawa. Ich specyficzny kształt jest wynikiem stosowania odpowiedniej uprawy i pielęgnacji. Są też zasady jeżeli chodzi o dobór donic:
– drzewa iglaste – donice w kolorze ziemi (nie mogą być glazurowane)
– drzewa liściaste – donice glazurowanie, w różnych kolorach

Można również poczytać o stylach Bonsai

i obejrzeć te żywe dzieła sztuki.

Mam nadzieję, że to co pokazałam w tych kilku postach o Zamku Książ i Palmiarni zachęci Was do odwiedzenia tego miejsca – ja polecam.

Dzienne zwiedzanie Zamku Książ w Wałbrzychu

01 Niedziela Lip 2018

Posted by Anna in Europa, Polska, Wałbrzych

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bakon ksieżnej Daisy, Czarny Dziedziniec, Daisy, Dziedziniec Honorowy, dzienne zwiedzanie zamku, Festiwal Kwiatów i Sztuki, Fontanna Donatella, herb Hochbergów, Hochberg, Hol Myśliwski, Louis Hardouin, Ma Fantaisie, Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, Moja Fantazja, perły Daisy, Pokój Gier, Sala Balowa, Sala Grodźca, Sala Kominkowa, Sala Maksymiliana, Sala Rycerska, Salon Chiński, Salon Włoski, Skała Szczęścia, stokrotka, Taras Różany, Wałbrzych, wejście bramne, Zamek Książ

Następnego dnia rano poszłam na dzienne zwiedzanie Zamku Książ. W poprzednim poście pisałam o nocnym zwiedzaniu zamku, które odbywa się tylko z przewodnikiem. Podczas tego nocnego zwiedzania dowiedziałam się już dużo o zamku i teraz chciałam obejrzeć pewne pomieszczenia dokładniej, ale już sama. Można jednak i za dnia zwiedzać zamek z przewodnikiem.

https://www.ksiaz.walbrzych.pl/

Weszłam przez to wejście bramne do zamku.

W tym przejściu znajdują się plansze na których przedstawiono rzuty pięter wraz z opisem pomieszczeń. Na I piętrze była m.in. Sala Maksymiliana i Apartamenty Cesarskie. Na II piętrze znajdowały się m.in. Apartamenty Księżnej Daisy.

Wszystko jak widać jest dobrze oznakowane.

Poszłam dalej mijając wspomnianą w poprzednim poście Restaurację Książęcą.

Już po przejściu przez budynek bramny widać w oddali wschodnią fasadę Zamku Książ.

Wejścia na Dziedziniec Honorowy strzegą lwy z tarczami herbowymi hrabiego Conrada Ernsta Maximiliana Hochberga (z lewej strony) i jego trzeciej żony Christine Dorothei von Reuss (z prawej). Przy wejściu umieszczono również posągi Artemidy i Apolla.

Dziedziniec składa się z owalnego trawnika, który otoczony jest droga dojazdową. Na dziedzińcu organizowane były koncerty, inscenizacje historyczne czy wystawy zabytkowych pojazdów.

Dziedziniec otacza także ażurowa balustrada z rzeźbami, z których każda ma swoje znaczenie.

Ta poniższa rzeźba przedstawia porwanie Prozerpiny przez boga piekieł Plutona. Na to porwanie wyraził zgodę ojciec Prozerpiny – Jowisz. Gdy o wszystkim dowiedziała się Ceres (matka Prozerpiny) opuściła Olimp zabierając ziemi płodność. Jowisz, widząc głodujących ludzi postanowił naprawić błąd. Powiedział, że Prozerpina będzie mogła wrócić z powrotem do matki o ile nie spożyje żadnego jedzenia w Hadesie. Pluton widząc co się dzieje nakłonił nieświadomą niczego Prozerpinę do zjedzenia owocu granatu. Po tym fakcie Jowisz zdecydował, że Prozerpina dziewięć miesięcy w roku będzie mogła spędzić z matką, a trzy miesiące z mężem. Czas kiedy Prozerpina przebywała pod ziemią oznaczał zimę, a kiedy wracała na ziemię rozpoczynała się wiosna.

Pięćdziesiąt metrów pod dziedzińcem znajdują się wydrążone w litej skale sztolnie – jedna z najbardziej tajemniczych zagadek II wojny światowej. Władze III Rzeszy skonfiskowały zamek w 1941 roku. Potem pojawili się w nim robotnicy, a następnie więźniowie z obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, którzy zaczęli go przekształcać prawdopodobnie dla wysokich funkcjonariuszy NSDAP. Według dokumentów znajdować się tutaj miała także kwatera Hitlera – potem z tych planów zrezygnowano.

Wysokość podziemnych labiryntów dochodzi do 6 metrów. System sztolni posiada 4 wloty. Prawie cały obiekt jest obetonowany, a długość korytarzy podziemnych wynosi 950 metrów. Te korytarze prowadzą do zamkowych piwnic.

To fasada główna i herb Hochbergów

Podeszłam pod wejście i weszłam przez drzwi po prawej stronie.

Następnie poszłam po schodach i zobaczyłam piękną Salę Maksymiliana.

Tak wygląda jej wnętrze.

Zwiedzając zamek można zobaczyć zdjęcia rodziny Hochbergów. To tablica pokazuje rodzinę Hochbergów, na jednej ze ścian umieszczono zdjęcie Daisy z małżonkiem i trzema synami (1916 rok).

A teraz kilka słów o angielskiej księżnej Marii Teresie Oliwii Hochberg von Pless, czyli ostatniej właścicielce tego zamku. Nazywana była Daisy, czyli Stokrotka. Ta urodzona w 1873 roku kobieta była jedną z najpiękniejszych kobiet ówczesnej Europy (po założeniu gorsetu miała 52 cm w talii). Gdy miała 17 lat uczestniczyła w balu debiutantek w Londynie i wtedy poznała księcia Jana Henryka XV von Hochberg. Mówiło się, że Hochbergowie w tym czasie mieli siódmą co do wielkości fortunę w Europie. Po kilku miesiącach wyszła za niego za mąż w londyńskim opactwie Westminster. Po podróży poślubnej udali się do zamku w Pszczynie, którego księżna nie polubiła. Narzekała na kanalizację i nudę. Ucieszyła się, gdy nestor rodu przeznaczył dla młodej pary zamek w Książu. Następnie udali się do Berlina, gdzie Daisy miała być po raz pierwszy przedstawiona na dworze niemieckim. Podczas tego spotkania zaprzyjaźniła się z cesarzem Wilhelmem II i ta przyjaźń trwała przez ponad dwie dekady.

Daisy urodziła pierwsze dziecko w 1893 roku. Była to córka – niestety po kilku tygodniach zmarła.

Pod koniec 1894 roku Daisy wraz z małżonkiem pojechała do Indii w celu polepszenia swego zdrowia. Po powrocie z tej podróży małżonkowie zamieszkali w Książu. Daisy nie była szczęśliwa w małżeństwie i swoje talenty skierowała w stronę reform jakie wprowadzała na Dolnym Śląsku. Jedną z jej inicjatyw było sprowadzenie z Berlina znanego niemieckiego bakteriologa, który zbadał wody w pobliskiej rzece Pełcznicy. Księżna chciała poprawić stan tej wody ponieważ uważała, że szkodzi zdrowiu tym którzy z niej korzystali.

W 1900 roku przyszedł na świat pierwszy syn – Jan Henryk Wilhelm Albert Edward. Pięć lat potem urodził się drugi syn – Aleksander, a w 1910 roku Daisy urodziła trzeciego syna, któremu nadano imię Bolko. Po tym ostatnim porodzie Daisy poważnie zaniemogła – najprawdopodobniej był to początek stwardnienia rozsianego.

A to Księżna Daisy i Hans Heinrich XI (1833-1907; teść Daisy, którego księżna bardzo lubiła).

Następnie zwiedziłam apartamenty książęce, które zajmowały północną część II piętra i były osobistymi pokojami Księcia Jana Henryka XI i jego żony Księżnej Matyldy. Niestety nie ma dokumentacji zdjęciowej z tego okresu.

Te poniższe portrety przedstawiają Księcia Jana Henryka XV, Księżną Daisy (po lewej) oraz drugą żonę księcia – Klotyldę (po prawej).

A taki widok rozpościera się z okien tego piętra.

To zdjęcie Księżnej Daisy von Pless z 1892 roku.

Pokoje carskie Zamku Książ – to północne skrzydło zamku wraz z częścią zachodnią zostało dobudowane podczas ostatniej, przedwojennej rozbudowy Książa (1909-1923). Niestety to jedna z inicjatyw Jana Henryka XV, która przyczyniła się do krachu finansowego Hochbergów. Pokoje te w znacznej części nie zostały ukończone.

Na początku XX wieku tylko w niektórych rezydencjach były windy. W Książu powstało 8 wind, chociaż z przekazów wynika, że w niektórych okresach było ich nawet 16. Były tu windy, które obsługiwały górne piętra, zatem były windy towarowe, windy osobowe i jedna z najpiękniejszych wind zamontowana w 1908 roku sześcioboczna i wyłożona atłasem winda książęca (dojeżdżała do prywatnych apartamentów pary książęcej na drugim piętrze, a potem można się było dostać do pokoi gościnnych). W każdej windzie był kamerdyner, który ją obsługiwał (można ją było obsługiwać tylko jak ktoś był w środku). Windy kuchenne funkcjonowały od drugiej kondygnacji piwnic do piątego piętra, gdzie znajdowała się kuchnia. Z kolei dwie windy towarowe prowadziły z piwnic na wino do poziomu sali balowej. Podczas II wojny światowej zamek był przebudowywany przez Niemców i wykonano wówczas cały system ewakuacyjny. Powstało wtedy 8 nowych wind i 4 nowe klatki schodowe, część wind miała zjeżdżać bezpośrednio do podziemi. Żadna z tych nazistowskich wind nie funkcjonowała. Po większości wind pozostały oryginalne drzwi i puste szyby. W tej chwili w zamku funkcjonują 2 windy i są obecnie wykorzystywane.

Niestety przechodząc przez poszczególne pomieszczenia ma się często wrażenie pustych pokoi, tak jakby ktoś przed chwilą wszystko spakował i wywiózł. Niestety większość mebli i wyposażenia została rozkradziona po wojnie, a to co jeszcze zostało było narażone na kolejne kradzieże ponieważ przez długie lata pałac był niezabezpieczony i po prostu niszczał.
Zwiedzając to miejsce można zobaczyć jednak piękne kominki i skromnie urządzone wnętrza.

W niektórych pomieszczeniach znajdują się gabloty, w których umieszczono portmonetki, torebki, lornetki, zegarki kieszonkowe, puderniczki, pudełka na tabletki, bardzo ładne fajki, łopatki do ciast czy łyżki do kawioru.

Przechodziłam przez kolejne sale i korytarze…

To Sala Grodźca, która została ozdobiona wizerunkami zamku Grodziec (byłej posiadłości Hochbergów).

Weszłam również do Apartamentów Księżnej Daisy, które zajmowały południową część II piętra. W skład apartamentu wchodziły: pokój dzienny, sypialnia, buduar oraz łazienka.
Księżna Daisy, gdy po raz pierwszy przybyła do Zamku Książ bardzo zdziwiła się, że nie było w nim łazienek (była w zasadzie jedna na drugim piętrze) i kazała przede wszystkim je tutaj umieścić.

Umieszczono tutaj wystawę zdjęć Louisa Hardouina. Był on mistrzem sztuki kulinarnej zatrudnianym w restauracjach i rezydencjach w wielu państwach Europy. Wykształcił się we Francji, ale bogate doświadczenie zdobył przede wszystkim w Londynie. Od 1909 do 1925 roku kierował kuchnią na dworze Hochbergów w Książu. To jego wielkiej pasji fotograficznej zawdzięczać można unikatowe zdjęcia zamku i jego okolic oraz właścicieli czy pracowników.

Ta Fontanna Donatella była ozdobą Tarasu Kasztanowego. Niestety dziś już można podziwiać ją tylko na zdjęciach ponieważ została rozkradziona po II wojnie światowej.
Obok znajduje się fotografia Tarasu Wodnego z 27 fontannami. W tle widać Basztę Prochową i Taras Flory.

Można tu również poczytać fragmenty dzienników księżnej Daisy

czy zobaczyć jak bogate były wnętrza zamkowe.

To słynne zdjęcie rodziny Hochbergów.

Poniżej pekińczyk księżnej Klotyldy – drugiej żony Jana Henryka XV.

A to zdjęcia niższej służby książęcej (około 1919 roku), lokajów książęcych, pokojówek księżnej Daisy (1913) oraz personelu kuchennego z szefem Louisem Hardouinem (1914). Życie pracowników zamkowych toczyło się m.in. na czwartym i piątym piętrze. Jak już wspomniałam wcześniej na piątym piętrze mieściła się kuchnia.

Zamek Książ, w którym było 300 osób służby bardzo przytłaczał księżną Daisy i czuła się w nim jak w muzeum. Dlatego też w okolicach Książa powstała po 1907 roku jej ulubiona willa „Ma Fantaisie” (Moja Fantazja), którą sama zaprojektowała i bardzo lubiła tam przebywać. Były to dwa małe domki połączone kuchnią, zlokalizowane w zachodniej części parku. Niestety budynki przetrwały tylko na starych fotografiach. Tak one wyglądały.

Louis fotografował także swoją żonę i synów. Zdjęcia udostępniła jego wnuczka Pani Jean Wessel.

Idąc dalej zobaczyłam Salę Konrada z obrazem „Alaryk w Rzymie”. To największy na Śląsku po Panoramie Racławickiej obraz o tematyce historycznej przedstawiający sceną związaną z wielką wędrówką ludów.

Do Sali Konrada przylega Czarny Dziedziniec z neorenesansową kamieniarką z czerwonego piaskowca (1908-1923). Na dziedzińcu znajduje się cembrowina studzienna. Studnia będąca cysterną na wodę o głębokości około 20 m została zasypana podczas II wojny światowej.

Hol Myśliwski – eksponowano tutaj trofea łowieckie.

Sala Rycerska – przechowywano tutaj dawną broń białą na specjalnych stojakach. Wnętrze pokryte było polichromią, przedstawiającą herby rodów rycerskich i motywy roślinne.

To słynne zdjęcie księżnej Daisy ze sznurem pereł o długości prawie 7 metrów, który miał być warty 3,5 mln marek (wtedy to była fortuna). Ten sznur miał pochodzić z Morza Czerwonego, z pereł wyławianych przez młodych poławiaczy specjalnie na życzenie męża Daisy. Podczas gdy oboje obserwowali połów ze statku, nalegając na pośpiech jeden z poławiaczy miał się wyłonić z fal z ogromną perłą, przekląć Daisy i umrzeć. Niestety to tylko legenda, chociaż opowiadana bardzo często wycieczkom.

Natomiast jeżeli chodzi o fakty to nie ma takiego sznura pereł w żadnym z zachowanych czterech spisów, choć jest tam wiele innych naszyjników z pereł (głównie hodowlanych) oraz piękny (dużo krótszy) sznur bardzo cennych bladoróżowych pereł z Morza Indyjskiego. Skąd zatem ten długi sznur pereł?

Jest dokument potwierdzający zamówienie księżnej, by nawlec perły na nową nić. Zatem możliwe jest, że przy tej okazji kazała nanizać na jedną długą nić wszystkie perły, które posiadała – tak powstałby ten legendarny naszyjnik. Tak twierdzi Pani Marta Dąbrowska – badaczka historii biżuterii i strojów księżnej Daisy.

Wiadomo, że księżna posiadała 7 sznurów pereł różnej wielkości oraz część pereł, które wchodziły w skład jej klejnotów rodowych. Księżna lubiła perły i często je nosiła, ponieważ były również w tych czasach bardzo modne. W latach 20. XX wieku, gdy zaczęły być modne także kolczyki również i je zaczęła nosić. Część klejnotów można dziś zobaczyć w Muzeum Zamkowym w Pszczynie.

Początek XX wieku Hochbergowie witali dwiema wielkimi inwestycjami. Pierwszą z nich był Grand Hotel w Szczawnie – największy hotel na Śląsku, otwarty w 1909 roku. Następną inwestycją była rozbudowa Zamku Książ, która trwała do 1923 roku i właściwie nigdy nie zostaje ukończona. Obie te inwestycje, jak już wcześniej wspomniałam, miały mają ogromny wpływ na kondycję finansową Hochbergów i powoli doprowadziły do upadku finansowego tej rodziny.

Podczas I wojny światowej Daisy wyjechała do Berlina i wstąpiła do Czerwonego Krzyża. Pracowała jako pielęgniarka w szpitalach i w pociągach sanitarnych. Jej pierwszy syn walczył w armii niemieckiej. Po I wojnie światowej rodzina Hochbergów tonęła już w długach.

Po wojnie Daisy nie czuła się najlepiej i przebywała w klinikach w różnych krajach m.in. Austrii i Czechach. W 1927 roku wynajęto dla niej w komfortową wille w Monachium. Niestety wspomniane wcześniej problemy finansowe zmusiły ją do powrotu do Książa w 1935 roku.

W 1922 roku Książę Jan Henryk XV von Hochberg, książę Pszczyński i baron na Książu doprowadził w końcu do rozwodu z Księżną Daisy. Opieka nad dziećmi przyznana została księciu.

Następnie książę poznał na balu w Wiedniu Hiszpankę, Klotyldę de Silva y Gonzales de Candamo z którą ożenił się w 1925 roku. Była między nimi bardzo duża różnica wieku – Klotylda miała 27 lat, a książę 64. Nowa małżonka wydawała fortunę na futra, klejnoty i podróże. Klotylda nie była wierna swojemu małżonkowi i zakochała się w najmłodszym synu księcia – Bolko. Romans kwitł i gdy miłosny związek pasierba z macochą stał się już skandalem Książę Jan Henryk XV von Hochberg w 1934 roku rozwiódł się z piękną Hiszpanką. Co ciekawe nieodpowiedzialny Bolko zaplątał się równocześnie w romans z rozwódką z Berlina, pochodzącą z gminu Eleonorą Wells. Książę pod groźbą wydziedziczenia zmusił jednak Bolka do poślubienia Klotyldy. W 1936 roku Bolko został aresztowany przez gestapo w hotelu w Gliwicach. Księżna Daisy postarała się, aby syna uwolniono, ale jego stan zdrowia był już tak zły, że wkrótce po powrocie z więzienia zmarł w wieku 26 lat.

Idąc dalej przez zamkowe pomieszczenia trafiłam do pięknej kiedyś Sali Kominkowej, która została zbudowana podczas przebudowy zamku w latach 1909-1923. Wspaniale zdobiony sufit został zdemontowany po 1945 roku.

Budowa poniższej Sali Balowej również została zainicjowana w latach 1909-1923 przez Jana Henryka XV. Nigdy nie została ukończona. Niestety została zniszczona podczas nazistowskiej przebudowy Książa.

Idąc dalej zobaczyłam gabloty reklamujące polską porcelanę.

Potem poszłam do Salonu Zielonego i Salonu Białego, które również nie wyglądają tak jak na starych zdjęciach.

Dzisiejszy Salon Chiński, zwany Orientalnym, pełnił kiedyś rolę przedpokoju.

Następnie przeszłam przez Pokój Gier

i Salon Włoski.

W pomieszczeniu, które kiedyś było salonem barokowym znajduje się wystawa „Filie KL Gross-Rosen”.

Następnie przeszłam koło Skały Szczęścia. Została odsłonięta w tym miejscu, aby turyści zobaczyli, że Zamek Książ wzniesiono na wierzchołku skalnym, który został obudowany na różnych poziomach budynkami zamkowymi. Niby spełniają się wypowiadane przy niej życzenia 🙂

Podczas II wojny światowej księżna Daisy została uwięziona w Zamku Książ ponieważ weszło do niego Gestapo. Była już wtedy bardzo chora i nie mogła się samodzielnie poruszać. Następnie ambulans wywiózł ją do Wałbrzycha, gdzie zamieszkała w małej willi parkowej przy ulicy Moniuszki 43. Tam przeżyła jeszcze ostatnie 2 lata życia. Mieszkała ze swoją długoletnią służącą Dolly. Umarła 29 czerwca 1943 roku (przeżyła 70 lat). Pogrzeb odbył się 3 lipca 1943, a księżna została pochowana w Mauzoleum. Jednak w maju 1945 roku obawiając się Armii Czerwonej wyniesiono trumnę księżnej z Mauzoleum do zupełnie innego miejsca i do dziś nie wiadomo gdzie jest pochowana.

Najstarszy syn księżnej Daisy, Jan Henryk XVII pojechał z Pszczyny do Anglii i wstąpił do armii brytyjskiej – służył w RAFie. Zmarł bezdzietnie w 1984 roku.
Hrabia Aleksander z Pszczyny pojechał do Francji i wstąpił do polskich sił zbrojnych, dosłużył się stopnia porucznika. Również i on zmarł bezdzietnie w 1984 roku.
Klotylda urodziła 4 dzieci (2 córki i 2 synów; jeden syn zmarł w dzieciństwie). Ostatni żyjący wnuk ksieżnej Daisy Bolko VI Hochberg von Pless mieszka w Monachium i ma jedną córkę.

Potem przeszłam przez sklep

i wyszłam na ogrody, które już w XVII wieku, właściciel zamku zaczął zakładać w tym miejscu. W II połowie XVII wieku Książ zaczął zmieniać się z warowni obronnej w jedną z najpiękniejszych rezydencji pałacowych. Gdy Hochbergowie uzyskali pozwolenie na częściową likwidację murów obronnych to od strony południowej powstały pierwsze ogrody w stylu renesansowym, a od strony wschodniej warzywniaki. Kolejne lata przyniosły rozbudowę tarasów i dzisiaj można podziwiać ich piękno – zajmują powierzchnię 2 hektarów, położone są na 12 różnych poziomach i utrzymane są w stylu francuskim.

Tu znajduje się wejście do podziemi.

To słynny balkon księżnej Daisy.

Taras Różany (Kaskadowy) z kompozycjami z bukszpanu i róż. Jest tutaj także fontanna kaskadowa wbudowana w skałę.

Baszta Prochowa

Następnie poszłam drogą do wejścia głównego do zamku. Idąc stanęłam jeszcze, aby zrobić to zdjęcie Bramy Prochowej w pięknym otoczeniu.

A potem poszłam zobaczyć Palmiarnię.

Niedawno w Gdańsku zobaczyłam plakat reklamujący XXXI Festiwal Kwiatów i Sztuki na Zamku Książ w Wałbrzychu. Odbywać się będzie w dniach 30.04-3.05.2019. Może to Was zainteresuje. Polecam zobaczenie tego zamku – ja byłam nim zachwycona.

RSS Feed RSS - Wpisy

RSS Feed RSS - Komentarze

Statystyki bloga

  • 298 739 odwiedzin

Podaj adres e-mail w celu obserwowania tego bloga i otrzymywania powiadomień o dodaniu nowych wpisów.

Dołącz do 67 obserwujących.

Kategorie

  • Afryka (18)
    • Maroko (18)
      • Co warto wiedzieć (1)
  • Ameryka Północna (34)
    • USA (34)
      • Co warto wiedzieć (2)
      • Filadelfia (3)
      • Las Vegas (4)
      • Nowy Jork (17)
      • Parki (5)
      • Route 66 (1)
      • San Francisco i okolice (2)
  • Australia (9)
    • Co warto wiedzieć (1)
    • Melbourne (8)
  • Azja (72)
    • Filipiny (16)
      • Co warto wiedzieć o Filipinach (1)
    • Indonezja (28)
      • Bali (11)
      • Co warto wiedzieć o Indonezji (2)
      • Flores (5)
      • Jawa (7)
      • Wyspa Rinca (1)
      • Wyspy Gili (2)
    • Jordania (12)
      • Co warto wiedzieć (1)
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie (16)
      • Abu Dhabi (3)
      • Co warto wiedzieć o ZEA (1)
      • Dubaj (12)
  • Europa (278)
    • Dania (2)
      • Legoland (2)
    • Grecja (16)
      • Kos (6)
      • Kreta (2)
      • Santorini (8)
    • Hiszpania (21)
      • Barcelona (20)
      • Montserrat (1)
    • Holandia (16)
      • Amsterdam (15)
      • Keukenhof (1)
    • Islandia (7)
    • Litwa (2)
      • Druskieniki (1)
      • Troki (1)
    • Malta (18)
    • Niemcy (47)
      • Berlin (10)
      • Dortmund (4)
      • Drezno (13)
      • Frankfurt nad Menem i okolice (2)
      • Lubeka (2)
      • Mörsdorf (1)
      • Monachium (2)
      • Poczdam (13)
    • Polska (109)
      • Augustów i okolice (1)
      • Białystok i okolice (10)
      • Czarnolas (1)
      • Grabarka (1)
      • Kazimierz Dolny (2)
      • Kozłówka (1)
      • Kołobrzeg i okolice (1)
      • Kraków (14)
      • Lublin (5)
      • Nałęczów (1)
      • Puławy i okolice (2)
      • Toruń (6)
      • Trójmiasto i okolice (42)
      • Tyniec (1)
      • Warszawa (5)
      • Wałbrzych (4)
      • Wieliczka (1)
      • Zamość (2)
      • Łódź (8)
    • Rosja (8)
      • Petersburg i okolice (7)
      • Psków (1)
    • Ukraina (4)
      • Lwów (3)
    • Wielka Brytania (16)
      • Londyn (13)
    • Włochy (11)
      • Capri (1)
      • Florencja (3)
      • Neapol i okolice (6)
      • Piza (1)
    • Łotwa (1)
      • Ryga (1)

Archiwum

  • Grudzień 2020 (1)
  • Październik 2020 (1)
  • Wrzesień 2020 (1)
  • Sierpień 2020 (1)
  • Lipiec 2020 (1)
  • Grudzień 2019 (2)
  • Listopad 2019 (11)
  • Październik 2019 (1)
  • Wrzesień 2019 (2)
  • Sierpień 2019 (6)
  • Lipiec 2019 (6)
  • Czerwiec 2019 (3)
  • Maj 2019 (5)
  • Kwiecień 2019 (2)
  • Grudzień 2018 (3)
  • Październik 2018 (9)
  • Wrzesień 2018 (6)
  • Sierpień 2018 (4)
  • Lipiec 2018 (7)
  • Czerwiec 2018 (16)
  • Maj 2018 (11)
  • Kwiecień 2018 (10)
  • Styczeń 2018 (9)
  • Grudzień 2017 (11)
  • Październik 2017 (1)
  • Wrzesień 2017 (5)
  • Sierpień 2017 (11)
  • Lipiec 2017 (5)
  • Czerwiec 2017 (12)
  • Maj 2017 (18)
  • Kwiecień 2017 (3)
  • Styczeń 2017 (18)
  • Grudzień 2016 (12)
  • Listopad 2016 (2)
  • Październik 2016 (11)
  • Wrzesień 2016 (15)
  • Sierpień 2016 (6)
  • Lipiec 2016 (24)
  • Czerwiec 2016 (18)
  • Maj 2016 (13)
  • Kwiecień 2016 (20)
  • Marzec 2016 (10)
  • Luty 2016 (5)
  • Styczeń 2016 (14)
  • Grudzień 2015 (14)
  • Listopad 2015 (7)
  • Październik 2015 (11)
  • Wrzesień 2015 (5)
  • Sierpień 2015 (6)
  • Lipiec 2015 (7)
  • Czerwiec 2015 (5)
  • Maj 2015 (4)

Blog na WordPress.com.

Anuluj
Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies