• Kontakt
  • O mnie
  • Pakowanie bagażu

Magic Travels Around the World

~ portal podróżniczy

Magic Travels Around the World

Category Archives: Australia

Eureka Tower, czyli najwyższy budynek w Melbourne

31 Środa Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

AAMI Stadium, Australian Open, Eureka Skydeck, Eureka Tower, Federation Square, Flinders Street Station, Government House, Melbourne, Melbourne Cricket Ground, Melbourne Sculpture Ophelia, National Gallery of Victoria, panorama Melbourne, Princes Bridge, Queens Bridge, St Paul's Cathedral, The Arts Centre, The Edge, The Shrine of Remembrance, Yarra River

Pisałam w poprzednim poście o Federation Square, a w pobliżu tego miejsca jest Eureka Tower – najwyższy budynek w Melbourne.

Najpierw przeszłam Princes Bridge. To most w centrum Melbourne, który rozciąga się nad rzeką Yarra. Został zbudowany w 1888 roku i ma 30 metrów szerokości i 120 metrów długości.

Potem poszłam promenadą i zobaczyłam rzeźbę Ophelia autorstwa Deborah Halpern, którą wykorzystywano w kampaniach turystycznych.

Idąc dotarłam do kolejnego mostu – Queens Bridge nad rzeką Yarra.

Nie przechodziłam przez ten most tylko skręciłam w lewo i poszłam do Eureka Tower, który mieści się w dzielnicy Southbank.

Eureka Tower to apartamentowiec znajdujący się w centrum Melbourne z którego można zobaczyć panoramę miasta. Jego budowę rozpoczęto w 2001 roku i ukończono w 2006 roku. Budynek ma 297,3 metra wysokości, 92 kondygnacje i 3680 schodów. Dwa zbiorniki o pojemności 300 000 litrów umieszczone na poziomach 90 i 91 zapobiegają nadmiernemu kołysaniu się budynku. Szkło na 10-ciu najwyższych poziomach jest pokryte 24 karatowym złotem. Na 88 piętrze znajduje się taras widokowy Eureka Skydeck.

https://www.eurekaskydeck.com.au/

Weszłam tym wejściem do budynku.

W kasie zapytano mnie na co chcę kupić bilet ponieważ oprócz tarasu widokowego budynek posiada również szklaną kostkę (The Edge) umieszczoną 285 metrów nad ziemią. Ta kostka posiada podłogę o grubości 4,5 cm i może utrzymać ciężar 10 ton. Zdecydowałam, że kupię bilet na taras za 23 AUD,

a jak stwierdzę, że warto wejść do tej szklanej kostki to dokupię bilet za 12 AUD (można było dokupić bilet będąc na górze). W budynku byłam od 16:00 i wyszłam nocą ponieważ chciałam zobaczyć także zachód słońca i nocne oświetlenie miasta z tego tarasu widokowego.

Miałam bardzo dobrą pogodę. Pokażę poniżej kilka miejsc, które można zobaczyć z tego wysokiego budynku.

Tak wygląda z góry St Paul’s Cathedral, Flinders Street Station i Federation Square o których to miejscach już wcześniej pisałam. Widać również Crown Casino – w tym ogromnym kompleksie, który ma powierzchnię 510 000 m², znajduje się kasyno, hotele, spa, restauracje, bary i kluby nocne.

https://www.crownmelbourne.com.au/

Ta wieża na dole to The Arts Centre, czyli centrum sztuki scenicznej składające się z kompleksu teatrów i sal koncertowych. Można tutaj obejrzeć balet australijski, przedstawienia operowe, różne koncerty czy sztuki teatralne zarówno krajowe i zagraniczne.

https://www.artscentremelbourne.com.au/

Obok The Arts Centre znajduje się National Gallery of Victoria – muzeum sztuk pięknych. Składa się z dwóch działów: galerii sztuki międzynarodowej NGV International i galerii sztuki australijskiej The Ian Potter Centre: NGV Australia (o tej części opowiadałam opisując Federation Square).

Patrząc trochę dalej można zobaczyć The Shrine of Remembrance. Ta Świątynia Pamięci został zbudowana dla uczczenia Australijczyków poległych w I wojnie światowej, jednak obecnie upamiętnia wszystkich Australijczyków poległych w walce. W pobliżu znajduje się Ogród Botaniczny (Royal Botanic Garden).

W oddali widać też Government House – informacje o wycieczkach organizowanych po tym budynku i ogrodzie dostępne są pod poniższym linkiem.

https://www.governor.vic.gov.au/events-and-tours/tours-and-open-days

Ciekawy jest również ten kompleks budynków sportowych. Ten budynek z kortami to miejsce, gdzie odbywa się Australian Open. Są też dwa budynki w kształcie stadionu jeden z nich to Melbourne Cricket Ground (rozgrywane są tutaj m.in. mecze krykieta), a drugi to AAMI Stadium (służy meczom piłkarskim i rugby). O nich jeszcze opowiem.

W ładny dzień można zobaczyć z tego budynku również St Kilda – wewnętrzną metropolię Melbourne z plażą. Z końcem lat 60. XX wieku zyskała sławę dzięki kulturze cyganerii. O St Kilka opowiem w osobnym poście.

Jest tutaj taras, na którym podczas mego pobytu bardzo wiało. Jak widać na poniższym zdjęciu z reguły jest tutaj sporo ludzi, ale mnie udało się zrobić zdjęcie, gdy również był on pusty.

Z tego tarasu można zobaczyć tę szklaną kostkę (The Edge). Zobaczyłam ją i postanowiłam z tej atrakcji zrezygnować – byłam w wielu innych miejscach na świecie ze szklaną podłogą. Jednak dla chętnych pokazuję jak to wygląda.

Na tym piętrze jest też mały sklepik z gadżetami, kartkami pocztowymi i znaczkami. Można również wysłać kartki wrzucając je do tej skrzynki pocztowej.

Znajdują się tutaj również ławeczki i chętni oczekują na nich na zachód słońca.

Tak wygląda miasto nocą z tego budynku.

Potem wyszłam z Eureka Tower i pospacerowałam jeszcze nocą po mieście. Poszłam tym oświetlonym mostem Queens Bridge. Po drugiej stronie rzeki widać ładnie oświetloną główną stację kolejową Melbourne czyli Flinders Street Station.

Federation Square – miejsce spotkań Australijczyków w Melbourne

30 Wtorek Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Aboriginal Art Exhibitions, ACMI, Federation Square, Melbourne, National Gallery of Victoria, NGV, Pamphengos Lantern Projector, Stolen Generation, The Ian Potter Centre, The Rigg Design Prize 2018, timeslice animation

Blisko Katedry i Flinders Street Station znajduje się słynny plac spotkań Australijczyków czyli Federation Square. Ten nowoczesny plac stał się sercem i duszą Melbourne i jest miejscem najważniejszych atrakcji kulturalnych – w tym miejscu odbywają się koncerty. Można tutaj posiedzieć w barze lub restauracji czy też zjeść własny lunch na schodach. Jest też miejsce, w którym można stanąć i obejrzeć siebie na wielkim telebimie. Na placu znajdują się również punkty informacji turystycznej.

http://www.fedsquare.com/

Federation Square został otwarty w 2002 roku i odwiedziło go już więcej niż 100 milionów ludzi. Na liście najlepszych publicznych placów (Best Public Square) zajął ostatnio 6 miejsce.

W czasie, gdy tam byłam był również przystrojony świątecznie.

To jeden z koncertów na którym byłam.

Plac ten otoczony jest budynkami w których znajdują się m.in. muzea. Trzeba pamiętać, że muzea nie są długo otwarte zatem polecam zaczynać ich zwiedzanie od rana.

Najpierw odwiedziłam Aboriginal Art Exhibitions – muzeum pokazujące historię Aborygenów (rdzennych mieszkańców Australii).

Na pewno Australia ma problem z Aborygenami i do dziś są na tym tle różne konflikty, ale wynika to również ze zdarzeń historycznych jakie miały miejsce w tym kraju. Dużym problemem jest fakt, że z początkiem XX wieku rozpoczął się okres, który pod przykrywką haseł mówiących o ich nieprzystosowaniu do samodzielnego życia i potrzeby ich ucywilizowania, doprowadził do siłowego odebrania im około 300 tys. dzieci (szacuje się, że od 10% do 33% wszystkich rdzennych dzieci zostało oddzielonych od ich rodzin w latach 1910–1970). Przymusowe usunięcie rdzennych dzieci z ich rodzin było częścią polityki asymilacji. Asymilacja opierała się na założeniu czarnej niższości i białej wyższości, co sugerowało, że rdzenna ludność powinna mieć możliwość „wymarcia” w procesie naturalnej eliminacji lub w miarę możliwości, powinna zostać zasymilowana z białą społecznością. Dzieci zabrane rodzicom uczyły się odrzucać swoje rdzenne dziedzictwo i zostały zmuszone do przyjęcia białej kultury. Ich imiona były często zmieniane i zabraniano im mówić w ich tradycyjnych językach. Niektóre dzieci były adoptowane przez białe rodziny, jednak wiele z nich umieszczano w instytucjach, w których powszechne były nadużycia i zaniedbania. W pierwszej kolejności w procesie asymilacji brano pod uwagę dzieci z jaśniejszym kolorem skóry. Ta próba asymilacji zupełnie się nie powiodła przede wszystkim dlatego, że białe społeczeństwo odmówiło przyjęcia rdzennych mieszkańców jako równych, niezależnie od ich wysiłków by żyć jak biali ludzie.

Problemy Aborygenów zostały dopiero nagłośnione w latach 80. XX wieku dzięki aborygeńskim artystom. Na tyle głośno się o nich mówiło, że 13 lutego 2008 premier Kevin Rudd wygłosił w parlamencie przemówienie, w którym przeprosił Aborygenów za dyskryminację i prześladowania, a zwłaszcza stosowanie przez rząd polityki skradzionego pokolenia (Stolen Generation).
W 1993 roku ogłoszono Native Title Act i na jego podstawie zaczęto zwracać Aborygenom grunty. W kraju otworzono też wiele muzeów (nie wiem tylko dlaczego w wielu z nich nie można robić zdjęć) i w szkołach przeprowadzane są prelekcje na ich temat, aby przyszłe pokolenia znały i zaczęły szanować historię. Niestety do dziś Aborygeni spotykają się z przejawami rasizmu w Australii (możecie to sami zaobserwować czasem np. w środkach komunikacji miejskiej). Niestety na skutek tej smutnej historii i wyobcowania olbrzymim problemem Aborygenów jest narkomania i alkoholizm. Kupując wycieczki spotkałam się z sugestiami, że jak kupię ją z przewodnikiem aborygeńskim to może on nie przyjść i wycieczka nie dojdzie do skutku. Nie ulegałam takim sugestiom i naprawdę Aborygeni, którzy mnie oprowadzali i zaznajamiali ze swoją historią, roślinnością Australii czy innymi ciekawymi rzeczami byli wspaniali i robili to z pasją.

W muzeum udało mi się posłuchać przewodnika, który opowiadał o Aborygenach, pokazywał m.in. bumerangi, piłkę i skóry.

Płaszcz ze skóry oposa i inne rzeczy wykonywane przez Aborygenów

Potem byłam w sąsiednim The Ian Potter Centre – NGV Australia, czyli oddziale zbiorów sztuki australijskiej National Gallery of Victoria.

http://www.ngv.vic.gov.au/

Część wystaw jest płatna, ale za darmo można obejrzeć m.in. wystawy aborygeńskich artystów

oraz poniższe obrazy i meble (niektóre pochodzą z XIX wieku).

Udało mi się również zobaczyć przykłady aranżacji wnętrz (The Rigg Design Prize 2018) – niektóre w ciekawym oświetleniu robiły wrażenie.

Odwiedziłam również mieszczące się przy tym placu ACMI muzeum. To australijskie muzeum filmu, telewizji, gier wideo, kultury cyfrowej i sztuki. Ma ono trzy poziomy: poziom galerii, poziom pierwszy i poziom kin (dwa nowoczesne kina). Mieści się tutaj największa na na świecie galeria multimedialna. Warto wziąć bezpłatną mapę.

https://www.acmi.net.au/

Można tu zobaczyć 110 lat historii ruchomego obrazu – początki filmu, telewizji, gier, internetu i dominacji ery cyfrowej. O godzinie 11:00 i 14:30 organizowane są darmowe wycieczki z przewodnikiem – trwają około 30 min i przewodnik zatrzymuje się przed najciekawszymi rzeczami i o nich opowiada. Sama byłam na takiej wycieczce i uważam, że warto najpierw pójść z przewodnikiem, a potem jeszcze pochodzić samemu po tym muzeum. Nie ma zapisów na te wycieczki (kto pierwszy ten lepszy) i grupa może liczyć maksymalnie 15 osób. 

Dzieci mogą tu pograć w gry komputerowe, a dorośli pooglądać filmy australijskie, dowiedzieć się więcej o aktorach, aktorkach czy reżyserach australijskich. Ciekawą rzeczą jest możliwość nakręcenia z sobą krótkiego filmu w specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu (timeslice animation) – można się poczuć jak w filmie Matrix. Film ten można przesłać na swój adres mailowy – to bardzo dobra pamiątka.
Kolejną atrakcją jest odgadywanie brakującego elementu z kadru filmu w określonym czasie – ciekawa zabawa, tym bardziej że elementy różnią się przede wszystkim odcieniami danych kolorów.

Z ciekawostek to można zobaczyć tutaj samochód z filmu „Mad Max”,

fortepian z filmu fabularnego „Fortepian” z 1993 roku

czy ciekawy projektor (Pamphengos Lantern Projector).

Mam nadzieję, że będąc na Federation Square zobaczycie chociaż jedno z tych muzeów – uważam, że warto.

Ratusz w Melbourne w Australii

29 Poniedziałek Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Elżbieta II, herb, Informacja Turystyczna, Lord Mayor John So, Melbourne, Melbourne Visitor Hub at Town Hall, Ratusz, sala koncertowa, Sala Rady, serwis, Swanston Street, The Manchester Unity Building, Town Hall

Przyjechałam do Australii w październiku i zobaczyłam przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Podczas mego pobytu udało mi się zobaczyć pięknie przystrojone ulice i budynki. Poczułam się świątecznie i nawet nie zatęskniłam za niemieckimi jarmarkami świątecznymi, które odwiedzam corocznie.

Australijczycy już od października przygotowują się do Świąt. To naprawdę niesamowite uczucie iść przy ponad 20 stopniach Celsjusza i oglądać ozdoby świąteczne. W tym czasie zobaczyłam również pięknie przystrojony Ratusz.

Przed Ratuszem ustawiono budkę, w której zasiadał Mikołaj i zwłaszcza w godzinach popołudniowych ustawiały się do niego tłumy rodziców z dziećmi.

Ratusz mieści się przy ulicy Swanston Street i można go zwiedzać darmowo. Budowę Ratusza ukończono w 1870 roku. Ten budynek w klasycystycznym stylu posiada również wieżę zegarową.

Przyszłam do niego około 10:00 rano i okazało się, że najbliższe zwiedzanie mam o 13:00. Wcześniejsze godziny były już zajęte. Postanowiłam pospacerować po mieście i wrócić na 13:00. Zapisałam się zatem na to zwiedzane i uprzedzono mnie, abym była z 15 min. wcześniej ponieważ trzeba dopełnić formalności. Przyszłam o 12:45 i najpierw spisano moje dane z paszportu, potem sprawdzono mi torebkę, gdybym miała plecak to musiałabym zamknąć go w schowku.

O 13:00 przyszedł urzędnik i wręczył nam plakietki (visitor) oraz uprzedził, że w niektórych miejscach nie będziemy mogli robić zdjęć. Grupa była mała, liczyła 8 osób, max może liczyć chyba 10.

Pierwszym miejscem jakie obejrzałam była Sala Rady.

Tutaj znajdują się też witraże z herbem Melbourne.

Herb został zatwierdzony w 1940 roku, a jego wygląd oparto na pieczęci miejskiej z 1843 roku. Dla przypomnienia – Melbourne było pierwszą stolicą Australii. Obecnie stolicą jest Canberra.

Różne modyfikacje tego herbu spotkałam w Ratuszu – pokażę to na zdjęciach.

Jeżeli chodzi o standardowy herb to w środku tarczy tego herbu znajduje się złota, brytyjska korona królewska na czerwonym krzyżu z białym obrzeżem. Na kolejnych polach przedstawiono: złotą owcę przepasaną błękitną wstęgą, brązowego byka na zielonej trawie, płynącego wieloryba oraz płynący okręt żaglowy. Tarczę nakrywa hełm turniejowy, a na nim znajduje się złota korona z klejnotem w kształcie kangura. Pod tarczą umieszczono napis: Vires acquirit eundo (We gather strength as we go). Tarczę wspierają trzymacze – złote, stojące lwy.

A teraz trochę o znaczeniu tych elementów. Czerwony krzyż to Krzyż św. Jerzego, patrona Anglii i Korony Brytyjskiej. Związek z Anglią potwierdza jeszcze korona umieszczona w tym herbie. Owca przedstawia medal Orderu Złotego Runa – symbol dobrobytu. Byk to z kolei symbol miasta będącego głównym ośrodkiem handlu bydłem. W herbie podkreślono znaczenie portu, a wieloryb symbolizuje popularne w XIX wieku łowy wielorybników.

W środku jest wiele innych sal i pokoi. Oto kolejna sala.

Idąc korytarzem, w pewnym momencie, zatrzymaliśmy się przed dość dużą wnęką – ustawiono tam prezenty otrzymane od innych krajów.

Na jednaj ze ścian wisi ta tablica stulecia 1834-1934 z trzema portretami (Edward Henty – pionierski osadnik Victorii, John Batman – założyciel Melbourne, Charles Joseph La Trobe – pierwszy zarządca Victorii) i herbem Australii.

Potem pokazano kolejny pokój, w którym powieszono dwa obrazy.
Pierwszy przedstawia Lorda Mayor John So. To australijski biznesmen z Hongkongu, który był 102 burmistrzem Melbourne. Pełnił tę funkcję w latach 2001-2008 (dwie kadencje). To pierwszy burmistrz w historii miasta, który został bezpośrednio wybrany przez lud – wcześniej burmistrzowie byli wybierani przez radnych.

Na drugim obrazie jest Lord Mayor Lecki Ord (Alexis Ord). Była pierwszą kobietą, która zajmowała stanowisko burmistrza Melbourne (1987-1988).

Z tego pokoju wychodzi się na duży taras.

Nad wejściem jest kolejny herb.

Z tarasu rozpościera się widok na ulicę Swanston.
Po drugiej stronie ulicy widać The Manchester Unity Building. To inspirowany stylem Art Deco budynek biurowo-handlowy zbudowany w 1932 roku za prawie 600000 funtów (ziemia i budynek). W  momencie zbudowania był najwyższym budynkiem w mieście (64 mety z wieżą). Strzelista, narożna wieża na widocznym skrzyżowaniu z Ratuszem czyni go jednym z najbardziej znanych budynków w Melbourne. Dzisiaj znajdują się tutaj kliniki dentystyczne.

Warto przyjrzeć się temu budynkowi posiadającemu ognioodporną betonowo-stalową konstrukcję. Duże przeszklone okna na pierwszym piętrze i ozdobne wykuszowe okna na drugim piętrze wyróżniają podstawę budynku, podobnie jak balkony na trzecim piętrze. Około 900 okien na wyższych piętrach składa się z ponad 10 000 szyb. Poziomy od 2 do 5 są podwójnie oszklone. W budynku użyto 125 ton marmuru na ściany, parapety i schody. Zainstalowano tutaj pierwsze schody ruchome w Melbourne – jedne zapewniały dostęp do kawiarni w piwnicy, a drugie do sklepów na pierwszym piętrze. W momencie powstania zamontowano 2500 lamp. Wewnątrz jest ciekawa sala konferencyjna.

Ten powyższy budynek na rogu Swanston & Collins Streets ma ciekawą historię. Opinia publiczna bardzo interesowała się sprawą zniknięcia w 1935 roku młodego fryzjera, który pracował na ósmym piętrze. Do dziś nie wiadomo co się z nim stało. Kolejną sprawą było zamordowanie trzech jubilerów z poziomu ósmego w 1978 roku. Zostali postrzeleni w głowę – jakby ktoś wykonywał na nich egzekucję. Sprawców nie znaleziono. Mówi się, że diamenty są wieczne tak samo jak tajemnica tego morderstwa jubilerów.

Można zapisać się na wycieczkę po tym miejscu. Bilet nie jest tani, ale obejmuje posiłek i godzinne zwiedzanie budynku wraz z wejściem na taras widokowy.

https://manchesterunitybuilding.com.au/tours/

A teraz już wrócę do zwiedzania Ratusza. Z tarasu widać też katedrę o której już wcześniej pisałam.

Następnie wróciłam do budynku i poszłam do kolejnej sali z obrazami Elżbiety II – królowej Wielkiej Brytanii. Są tutaj dwa pomieszczenia.

Na ścianie umieszczono portret Elżbiety II z 1954 roku z jej podpisem.

W jednym z pomieszczeń stoi ten serwis. Został on przygotowany na popołudniową herbatę dla królowej Elżbiety II podczas jej wizyty w Ratuszu w Melbourne w 1954 roku. Wiadomo jednak, że królowa odrzuciła wtedy wypicie gorących napojów i poprosiła o sok pomarańczowy. Wywołało to dużą konsternację ponieważ na to nikt nie był przygotowany 🙂

Następnie poszłam na balkon i stąd zobaczyłam salę koncertową, która posiada również organy. Bardzo często odbywają się tutaj różne koncerty.

W tym budynku (osobne wejście) mieści się również Informacja Turystyczna – polecam tutaj przyjść. Mają bardzo dobre mapy, opowiedzą co warto zobaczyć i odpowiedzą na pytania – obsługa jest bardzo miła. Zaoferują również darmowe wycieczki po mieście. Sama z tego skorzystałam i jeszcze o tym spacerze napiszę.

https://whatson.melbourne.vic.gov.au/visitors/

Również w tym budynku (inne osobne wejście) znajduje się biuro sprzedające wycieczki. Tutaj jednak należy uważać, ponieważ biuro to nie organizuje wycieczek, a tylko je sprzedaje (jest takim pośrednikiem). Jednak w przypadku, gdy wycieczka się nie odbędzie to trzeba wrócić do tego miejsca i tu odebrać pieniądze (organizator ich nie odda). Sama miałam taką sytuację ponieważ wycieczka nie odbyła się z powodu zbyt małej ilości osób.

W jednej z uliczek koło Ratusza można było zobaczyć kolejny element informujący o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia. Oczywiście bez problemu można na tym fotelu usiąść i zrobić sobie zdjęcie. Z powodu tych różnych ozdób, pięknie udekorowanych wystaw i choinek polecam przyjechać tutaj w tym czasie.

State Library Victoria – wspaniała biblioteka w Melbourne

28 Niedziela Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

La Trobe Reading Room, Melbourne, Okno Shakespeare'a, Redmond Barry Reading Room, State Library Victoria

Wybierając się do Melbourne wypisałam sobie miejsca, które chcę koniecznie zobaczyć i State Library Victoria znajdowało się w pierwszej trójce. Tak jak już pisałam, odwiedziłam Melbourne kilka razy podczas mego pobytu w Australii. To miasto jest bardzo dobrze skomunikowane. Podczas jednego z moich pobytów mieszkałam blisko tej biblioteki i dlatego odwiedziłam ją dwukrotnie. Pierwszym razem przyszłam około 17:00 i było wtedy bardzo dużo ludzi. Innego dnia byłam tutaj po 11:00 rano i mogłam pochodzić sobie prawie pustymi korytarzami.

https://www.slv.vic.gov.au/

Pod poniższym linkiem znaleźć można darmowe wycieczki po tym obiekcie:

http://www.slv.vic.gov.au/whats-on/filter?type=119

Ta biblioteka została założona w 1854 roku i jest najstarszą australijską biblioteką publiczną i jedną z pierwszych bezpłatnych bibliotek na świecie. Jej kolekcja obejmuje ponad dwa miliony książek i 350 000 zdjęć, rękopisów, map i gazet. Od 2005 roku trwa pięcioletni plan przebudowy dlatego też od września 2018 roku główne wejście od Swanston Street zostało tymczasowo zamknięte.

Weszłam od ulicy Russell Street.

Po wejściu do biblioteki idąc prosto wchodzi się do sali czytelniczej – Redmond Barry Reading Room. To miejsce znajduje się na wschodnim krańcu biblioteki. Mieści współczesną kolekcję książek i czasopism. W środku pokoju znajdują się komputery z dostępem do Internetu i wspólne biurka. Jest tutaj bardzo duża antresola z książkami – bez problemu można wśród nich pochodzić. Sufit ma szklane panele. Czytelnia jest bardzo popularnym miejscem – mogą tutaj posiedzieć zarówno studenci przygotowujący się do egzaminów jak i inne osoby, które chcą np. popracować w ciszy. Część osób przychodzi i pracuje przy własnych laptopach. Nikt mnie nie sprawdzał i mogłam posiedzieć jak długo chciałam.

Chodząc korytarzami natknęłam się też na kolejną salę.

Potem doszłam do części, która interesowała mnie najbardziej czyli do La Trobe Reading Room. Tak wygląda ta sala.

Są tutaj zdjęcia z renowacji kopuły.

A to Okno Shakespeare’a czyli jeden z najwcześniejszych witraży wykonanych w Melbourne. Portret ma 3 metry wysokości i pokazany jest na nim cytat z „Jak Wam się podoba?” (As You Like It?).

Cały świat to scena,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A kiedy na niej jest, gra różne role.

Witraż ten był zamontowany wcześniej w innych domach i zanim tutaj trafił musiał zostać poddany gruntownej konserwacji w 2005 roku. Następnie postawiono go w tej czytelni.

Widok na salę z najwyższego piętra.

Podczas mego pobytu widziałam The Wallace Kirshop Collection – w tej kolekcji były książki Jean de La Fontaine’a. Pamiętam jak pierwszy raz czytałam jego bajki, które bardzo mi się podobały.

Widziałam także inne wystawy m.in. o manuskrypcie.

Z tego co udało mi się wyczytać to w niedziele od 14:30 do 17:30 na mównicy bibliotecznej odbywa się forum mówców. Niestety nie byłam tutaj w tym czasie zatem nie mogę tego potwierdzić.
Byłam zachwycona tą biblioteką i polecę zobaczenie jej każdemu.

Queen Victoria Market, czyli miejsce które trzeba zobaczyć w Melbourne

27 Sobota Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Daily Product Hall, General Merchandise, Meat and Fish Hall, Melbourne, Queen Victoria Market, Street Art

Queen Victoria Market to ogromny rynek na 7 hektarach składający się z kilku budynków i hal targowych w Melbourne. Został utworzony w 1878 roku i jest największym w Australii i jednym z największych na świecie.

https://qvm.com.au/

Na miejscu tego targu był kiedyś cmentarz i wzmianki o nim znajdują się w zapisach z 1837 roku. Najpierw trzeba było przenieść tylko trzy groby, aby powstał tutaj targ owocowo-warzywny. Popularność targu zmusiła jednak miasto do podjęcia kolejnych decyzji dotyczących przejęcia następnych części cmentarza. W 1917 roku zatwierdzono ustawę na mocy której usunięto szczątki 10000 zmarłych i cmentarz zrównano z ziemią.

Najlepiej odwiedzić go w niedzielę. Jest zamknięty w poniedziałki i środy rano.  Jeżeli przyjdziemy tu w niedzielę i coś nam się spodoba, a następnie przyjdziemy we wtorek, aby to kupić to okaże się, że tego stoiska nie ma już w tym miejscu co poprzednio. Każde stoisko ma w danym dniu targowym swoje miejsce. Zatem proponuję od razu zapytać, gdzie to stoisko będzie się znajdowało w innych dniach na tym ogromnym targu (bywa też tak, że pewne stoiska funkcjonują tylko w pewnych dniach). Latem, w środy otwarty jest on również nocą (tego lata od 21.11,2018 do 20.03.2019) i wtedy odbywają się tutaj także różne koncerty. Informacja podana jest na stronie marketu.

https://thenightmarket.com.au/

Idąc na ten market zobaczyłam na ścianach poniższy Street Art.

Jeżeli chodzi o market to najpierw zobaczyłam te ogromne hale – General Merchandise.

Przy halach stało stoisko, w którym robiono sok z trzciny cukrowej.

W środku jest wiele uliczek ze stoiskami, na których można kupić zarówno ubrania jak i pamiątki. Polecam to miejsce na zakupy w Melbourne.

Jest tutaj stoisko z perukami. Cieszą się one dużą popularnością. Wybór jest ogromny – ja tutaj pokazałam tylko kilka przykładowych modeli.

Można również wykonać karykaturę.

Jest stoisko ze świecami i kremami.

Znalazłam tutaj także mini kwiaciarnię.

Obok mieści się część warzywno-owocowa. Jeżeli ktoś chciałby je kupić to proponuję przyjść z jakąś godzinę przed końcem rynku – ceny są wtedy najtańsze i jest wiele promocji. Na zdjęciach pokazałam ceny jeszcze przed obniżką.

Ponieważ chodząc po tym rynku w pewnym momencie człowiek zaczyna czuć się głodny to oczywiście jest wiele miejsc oferujących coś do zjedzenia.

Zjadłam tutaj takie zawijane placki z serem Ricotta i szpinakiem – były bardzo smaczne.

W takich mini ogródkach można usiąść i spokojnie zjeść.

A to już przykładowe stoiska z lodami i churros.

Tak wygląda kolejna duża hala, w której można kupić mięso i ryby (Meat & Fish Hall). Hala mięsa została zbudowana w 1869 roku i jest to najstarszy zachowany budynek na tym rynku.

Tak wygląda informacja pokazująca gdzie są dane hale.

Kolejna hala, którą odwiedziłam to Daily Product Hall – tutaj kupowałam pieczywo i próbowałam serów.

Spróbowałam też tego rekomendowanego na zdjęciu sera. Był bardzo dobry i kupiłam mały kawałek pokrojony w plastry, aby zwiedzając hale od razu go jeść:)

Można kupić tutaj także coś słodkiego.

Na tym markecie znajdowało się również małe lodowisko, gdzie promocję robiła linia AIR CANADA. Promocja dotyczyła lotu do Vancouver.

Będąc tam w czasie przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia zobaczyłam również świąteczne dekoracje. Zarówno dzieci jak i dorośli siadali na tym krześle i robili zdjęcia.

Mam nadzieję, że to co pokazałam zachęci Was do odwiedzenia tego miejsca podczas pobytu w Melbourne. O popularności tego marketu świadczy również fakt, że rocznie odwiedza go ponad 130 000 turystów.

Miejsce, które mnie rozczarowało czyli Chinatown w Melbourne

26 Piątek Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Beijing Tong Ren Tang Chinese Medicine, Chinatown, dzielnica chińska w Melbourne, fortune cookies, Ginza, Her Majesty's Theatre, Jin Dumpling & Noodle House, Melbourne, Paramount Retail Centre

Bardzo lubię odwiedzać Chinatown w miastach, które taką dzielnicę mają. Postanowiłam zatem wybrać się do tej dzielnicy i w Melbourne.

Pierwsi chińscy imigranci przybyli do Australii w 1818 roku. Większa ich liczba przybyła jednak dopiero w latach 40. XIX wieku. Na początku nie było żadnych problemów, ani konfliktów z Australijczykami gdyż przybywali oni w poszukiwaniu pracy. Natomiast w latach 50. XIX wieku celem Chińczyków stały się złotonośne pola. Ponieważ złoża zaczęły się wyczerpywać to zaczęło dochodzić do konfliktów i wywołało to zamieszki skierowanie przeciwko Chińczykom. Sprzyjała temu również polityka rządu, który nałożył na Chińczyków duży podatek. Właścicielom statków również narzucono ograniczenia dotyczące przewozu pasażerów – to zniechęciło ich do zabierania Chińczyków do Australii. Na skutek tych ograniczeń powstało zjawisko „chińskich maratonów” – imigranci lądowali w wolnej od podatku Australii Południowej i pokonując 800 km docierali do złotonośnych pól.

Początki Chinatown to lata 50. XIX wieku. Zaczęli osiedlać się tutaj imigranci, którzy skorzystali z niskich cen nieruchomości. Trudnili się uprawą warzyw i owoców, prowadzili pralnie, warzywniaki i wyrabiali meble.

Obecnie dzielnica ta słynie ze sklepów i restauracji z chińskimi produktami, jednak sama dzielnica mnie rozczarowała.

W pobliżu mieści się Her Majesty’s Theatre.

Oznakowanie w Melbourne pozwala szybko dotrzeć do ciekawych miejsc.

Tak wygląda ta dzielnica.


Byłam w tej dzielnicy dwa razy i jadłam w dwóch miejscach. Najpierw jadłam obiad w Jin Dumpling & Noodle House. Wzięłam ryż z warzywami. Był bardzo smaczny.

Po posiłku poszłam dalej.

Idąc zobaczyłam przychodnię medycyny chińskiej (Beijing Tong Ren Tang Chinese Medicine). Niestety zarówno wnętrze jak i obsługa rozczarowują.

Obok znajduje się pomnik Dr. Sun Yat Sen – byłego prezydenta Republiki Chińskiej, który postawiono tutaj pod koniec 2011 roku.

Zaszłam również do Paramount Retail Centre. Tutaj mieści się jakby ogromna jadłodajnia z różnymi chińskimi stoiskami z jedzeniem.

W dzielnicy tej kupiłam również ciasteczka z wróżbami (fortune cookies).

Innego dnia, przechodząc koło tej dzielnicy wstąpiłam do restauracji Ginza. Zjadłam tam sajgonki wegetariańskie i wypiłam gorącą czekoladę. Sajgonki były bardzo dobre.

Jeżeli masz mało czasu w Melbourne to według mnie tę dzielnicę możesz ominąć – są o wiele ciekawsze miejsca w Melbourne.

Melbourne – idealne miejsce dla osób lubiących Street Art

25 Czwartek Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Melbourne, Street Art

Melbourne słynie ze Street Artu, który ja bardzo lubię. Niestety w tym też mieście tak szybko jak pojawia się coś nowego tak szybko jest to zamalowywane lub niszczone. Nie wiem czemu tak się dzieje i nikt nie mógł odpowiedzieć mi na to pytanie. Jednak to co udało mi się sfotografować jest niesamowite. Na pewno dzieła jakie powstały na wysokości przetrwają znacznie dłużej – niektóre z nich widziałam nieuszkodzone nawet po ponad miesiącu.

Na pierwsze prace natknęłam się w uliczkach koło katedry (Hosier and Rutiedge lanes, AC/DC Lane and Duckboard Place).

Tak wyglądają niektóre z ulic ze Street Artem.

Ulice na których można znaleźć Street Art to:

  1. AC/DC Lane and Duckboard Place
  2. Hosier and Rutiedge lanes
  3. Centre Place
  4. Flinders Court
  5. Union Lane
  6. Presgrave Place
  7. Russell Place
  8. Croft Alley
  9. Stevenson and Tattersalls lanes
  10. Drewery and Sniders lanes
  11. Caledonian Lane
  12. Corner 361 Little Bourke Street and Rankins Lane
  13. Finlay Lane
  14. Behind Corner of Queen and Franklin streets
  15. Blender Lane

    Dla tych którzy dotrwali do końca tego postu pokażę jeszcze poniższe prace, które jak dla mnie są wspaniałe.

    Pokazałam zaledwie kilka zdjęć zatem jeżeli interesuje Ciebie Street Art to konicznie poszukaj go w Melbourne – warto.

Pierwszy dzień w Melbourne

24 Środa Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Melbourne

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Brunei, docklands, Europa Melbourne, Europa Melbourne Hostel, Flinders Street Station, gdzie spać w Melbourne, Greenhouse Backpackers Melbourne, katedra św. Pawła, Marvel Stadium, Matthew Flinders monument, Melbourne, Melbourne Central YHA, Metro Tunnel, National Express, NewQuay Promenade, Royal Brunei Airlines, SkyBus, St Paul's Cathedral, Sushi Hub, The District Doclands, tramwaj 35, YTI Garden Hotel

Z Gdańska poleciałam do London Luton Airport, potem pojechałam na London Heathrow Airport i stamtąd poleciałam do Melbourne linią Royal Brunei Airlines. Miałam przesiadkę w Dubaju i Brunei.

Z London Luton Airport można przemieścić się przy pomocy autobusów National Express do London Heathrow Airport. Kupując bilet przez internet zapłaci się za niego 21 GBP, na lotnisku jest drożej.
Można również pojechać z London Luton Airport do Victoria Station w Londynie przy pomocy autobusów Greenline. Bilet kosztuje 11 GBP. Blisko przystanku jest punkt National Express (trzeba wejść po schodach do góry i tam są różne sklepiki i m.in. ten punkt sprzedaży National Express – jest on oznakowany) i można w nim kupić bilet na przejazd do London Heathrow Airport za 12 GBP. Autobus jedzie z Victoria Coach Station –  ten dworzec autobusowy znajduje się z jakieś 6 min pieszo od tego punktu. Jeżeli zapytasz to każdy powie, gdzie znajduje się Victoria Coach Station.

Leciałam z London Heathrow Airport z Terminalu 4. Jedzie się do niego specjalnym pociągiem na który trzeba wziąć bilet z automatu. Bilet jest darmowy.

Wyleciałam z Londynu 22 października 2018 roku o godzinie 17:45. Lot zaczął się modlitwą.

Tym samym samolotem leciałam z London Heathrow Airport do Dubaju i z Dubaju do Brunei. W Dubaju kazano nam wysiąść z samolotu i mieliśmy 1,5 godzinną przerwę.

Rezerwując bilet wybrałam miejsce koło okna i typ jedzenia – wszystko otrzymałam zgodnie z zamówieniem. Jedzenie nie zachwycało… Ta linia nie ma alkoholu.

Tak wygląda lotnisko w Brunei – miałam tutaj przesiadkę na inny samolot tej samej linii. Czekałam 2,5 godziny na kolejny samolot.

W końcu o 6:00 rano w dniu 24.10.2018 doleciałam do Melbourne. Jeszcze w samolocie musiałam wypełnić deklarację, którą oddałam wychodząc z lotniska. Kontrola przebiegała bardzo sprawnie i nie musiałam pokazywać wizy. Sprawdzano mi tylko paszport.

Na lotnisku jest informacja i do niej od razu poszłam. Wszystkie informacje na lotniskach są naprawdę bardzo pomocne zarówno jeżeli chodzi o przejazdy, mapy jak i wycieczki i najlepiej do nich od razu podejść.

Tutaj dowiedziałam się, że najlepiej kupić bilet na autobus SkyBus, który zawiezie mnie do centrum Melbourne. Bilet kupiłam w informacji i w obie strony kosztował 37 AUD (dolar australijski). Warto zrobić jego zdjęcie ponieważ w przypadku jego zagubienia to zdjęcie jest uznawane – tak doradziła mi Pani z informacji.

Autobus jedzie z lotniska do Southern Cross Coach Terminal (znajduje się w centrum Melbourne) niecałą godzinę. Autobusy jeżdżą bardzo często.

Wysiadłam i wyszłam na zewnątrz.

Następnie poszłam do miejsca w którym miałam nocować. Tak jak już pisałam chcąc zaoszczędzić w Australii nocowałam głownie w hostelach, w damskich pokojach.

W Melbourne najpierw nocowałam w Greenhouse Backpackers Melbourne – dobry hostel w bardzo dobrej lokalizacji. W pobliżu znajduje się Ratusz i Katedra oraz wiele restauracji. Spałam w pokoju kobiecym 6-osobowym. Niestety ma jedną wadę – w pokoju tym było za mało gniazdek i był problem z ładowaniem telefonów i sprzętu fotograficznego. Nie pomagały nawet rozgałęziacze ponieważ gniazdka są tak rozmieszczone, że różnej wielkości wtyczki nie dają rady się w nich utrzymać (jedne wypychały drugie). Na szczęście mieszkanki tego pokoju o tym wiedziały i dzięki wspólnej pomocy dawałyśmy sobie radę.

W pobliżu była taka uliczka z jedzeniem.

Kolejnym razem mieszkałam w Europa Melbourne – bardzo miła obsługa i fajne pokoje 4-osobowe, ale smród butów wystawionych na korytarzu był koszmarny. Łazienki na korytarzach były czyste; większość łazienek była połączona z toaletami. Kiepsko chodziło WiFi w pokoju, ale bardzo dobrze działało przy recepcji. Ten hostel znajduje się blisko South Melbourne Market.

Mieszkałam również w Melbourne Central YHA – tutaj obsługa pozostawia wiele do życzenia (niektórzy traktują turystów okropnie). Pokoje czyste, tak jak i łazienki na korytarzach (kobiece łazienki otwierane na kartę). Dobrze odbiera WiFi. Spałam w 3-osobowym pokoju kobiecym.

Spałam też w bardzo dobrym YTI Garden Hotel. Miałam spory pokój z łazienką. W pokoju była też lodówka, czajnik i inne udogodnienia. Hotel ten znajduje się blisko biblioteki – State Library Victoria.

Melbourne słynie z taniego sushi i właśnie tam udałam się na śniadanie. Blisko hostelu Greenhouse Backpackers Melbourne znajduje się Sushi Hub. Jak widać na zdjęciach sushi jest tanie, a przed zamknięciem można dostać je jeszcze po obniżonej cenie. Ja wybrałam te dwa duże kawałki i nimi się najadłam. Przy stolikach znajdują się pałeczki, sos sojowy, torebeczki z marynowanym imbirem czy wasabi – dodatków można wziąć tyle ile potrzeba. Jadłam w tym miejscu często jak byłam w Melbourne ponieważ jedzenie było bardzo smaczne.

Potem poszłam w stronę katedry i idąc zobaczyłam prace związane z budową stacji metra (Metro Tunnel). Codziennie bardzo dużo osób zatrzymuje się tutaj chociaż na chwilę i przygląda wykonywanym pracom.

Pokazują również materiały jakie udało się na tym terenie wykopać.

Następnie udałam się do znajdującej się w pobliżu anglikańskiej Katedry św. Pawła (St Paul’s Cathedral). Jest siedzibą arcybiskupa Melbourne. Została wybudowana w latach 80. XIX wieku w stylu neogotyckim.

Często odbywają się tutaj różne uroczystości i trzeba poczekać na wejście lub przyjść w innym terminie. Sama też musiałam poczekać na wejście ponieważ trwały uroczystości szkolne. Najlepiej zapytać pilnującego wejścia kiedy można będzie zwiedzać wnętrze ponieważ warto je zobaczyć.

Z boku katedry stoi pomnik Matthew Flindersa. Był on angielskim podróżnikiem i żeglarzem. Dziełem jego życia jest książka „A Voyage To Terra Australis”, w której opisuje podróż jak i samą Australię.

A tak wygląda wnętrze tej katedry.

Po drugiej stronie ulicy można zobaczyć Flinders Street Station czyli główny dworzec kolejowy Melbourne. To stacja początkowa dla wszystkich linii kolejki miejskiej. To tutaj kiedyś, przy wejściu „pod Zegarem”, umawiali się mieszkańcy miasta. Oryginalne zegary sterowane są teraz komputerowo, chciano je kiedyś zastąpić wyświetlaczami cyfrowymi, ale oburzyło to mieszkańców i z decyzji tej miasto się wycofało.
W 1854 roku, gdy pierwszy australijski parowy pociąg opuszczał tę stację dworzec był drewnianym budynkiem. Dworzec przebudowano w latach 1900-1910 i podczas budowy wielokrotnie zmieniano plany. Do dziś odbyło się wiele modernizacji i kilka razy został on odnowiony.

Tak wygląda ten dworzec nocą.

A potem wsiadłam w ten stary tramwaj linii 35 (darmowa linia) i pojechałam nim do doków (Docklands). W obrębie głównej, zabytkowej części miasta wszystkie tramwaje są darmowe. Tramwaj linii 35 jeździ tylko do 18:00, ale można do centrum wrócić innym tramwajem.

Jadąc tramwajem minęłam m.in. Marvel Stadium, który został otwarty w 2000 roku i jest przeznaczony głównie dla futbolu australijskiego.

Wysiadłam na ostatnim przystanku w pobliżu centrum handlowego i do niego wstąpiłam.

Zobaczyłam lodziarnię i kupiłam tutaj lody.

Na końcu jest koło widokowe i karuzela.

Potem wróciłam na główną ulicę i zaczęłam wracać NewQuay Promenade w stronę centrum miasta. Warto odwiedzić tę dzielnicę dla jej nowoczesnej architektury. Rewitalizacją objęto około 200 ha oraz 3 km nadbrzeża rzeki Yarra. Zobaczyć tutaj można przepiękną zatokę i marinę, Docklands Park oraz ciekawe nabrzeże.

Idąc zobaczyłam informację o rynkach jakie odbywają się tutaj w niedziele (Sunday Market) w godzinach od 10:00 do 17:00.

To już wszystko z ciekawszych miejsc, które udało mi się zobaczyć tego pierwszego dnia w Melbourne.

O czym warto wiedzieć przed wyjazdem do Australii

22 Poniedziałek Paźdź 2018

Posted by Anna in Australia, Co warto wiedzieć

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Australia, co warto wiedzieć o Australii, dolar australijski, Haigh's Chocolates, informacje przed wyjazdem, Jetstar Airways, kłódki, Lush Fresh Handmade Cosmetics, noclegi w Australii, przejściówki, Tiger Airways, uczulenie, Virgin, waluta, WiFi, wtyczki, znaczki

  1. Wiza
    Tak, do Australii potrzebna jest wiza. Poczytałam jak najlepiej aplikować o wizę turystyczną i wystąpiłam o nią w dniu 2.10.2018 o godzinie 20:30 i już po 15 minutach otrzymałam wizę. Aplikować można poprzez poniższą stronę.

    https://www.australia.gov.au/information-and-services/immigration-and-visas

    Wiza to dokument w PDF, który trzeba wydrukować. Byłam bardzo zdziwiona, ale ani razu nikt nie zapytał mnie o wizę podczas mego pobytu w Australii. Nigdy nie musiałam jej pokazywać, zatem wg mnie mają wszystko w systemach. Jedynie jeden raz linia lotnicza, gdy kupowałam bilet online, uprzedziła mnie o konieczności posiadania wizy. Wizę turystyczną otrzymuje się na 1 rok z możliwością wielokrotnego wjazdu. Wiza jest dla Polaków bezpłatna.

  2. Ubezpieczenie
    To kolejna ważna rzecz dotycząca wyjazdów. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez ubezpieczenia – nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Ja już od lat ubezpieczam się w Allianz.
  3. Kiedy lecieć do Australii
    Opinie są różne na temat kiedy warto lecieć do Australii. Ja byłam od 22 października 2018 do połowy grudnia i to był bardzo dobry czas jeżeli chodzi o wyjazd do Australii. Zobaczyłam Australię wiosną i częściowo latem ponieważ lato zaczęło się 1 grudnia 2018 roku. Oczywiście zobaczyłam też przygotowania do świąt, które tutaj rozpoczynają się już w październiku.
  4. Lot do Australii linią Royal Brunei Airlines
    Leciałam do Australii linią Royal Brunei Airlines z portu lotniczego Londyn-Heathrow do Melbourne w Australii. Bardzo często z Londynu są promocje na loty do Australii. Mój lot miał 2 przesiadki: w Dubaju i Brunei. Kupując bilet miałam możliwość zabrania 30 kg bagażu rejestrowanego i 7kg bagażu podręcznego. Nie miałam problemu z lotem do Australii, ale jeżeli chodzi o lot powrotny to bardzo pilnują kilogramów w bagażu podręcznym i musiałam się przepakować i przełożyć rzeczy do bagażu rejestrowanego. Nigdzie na lotnisku nie można dokupić bagażu.
  5. Przeloty wewnątrz Australii – na co należy zwrócić uwagę
    Można trafić na bardzo dobre promocje w tanich liniach: Tiger Airways, Virgin czy Jetstar Airways. Większość moich lotów kupiłam jeszcze w Polsce. Należy pamiętać o tym, że drogo kosztuje bagaż dlatego ja postarałam się tak spakować, aby mój bagaż ważył tylko 12 kg i kupowałam bilety z bagażem do 15 kg. Najlepiej bilet kupować od razu z bagażem. Jeżeli się nie udaje (tak czasem jest kupując bilety online) to należy go dodać potem online. Na lotnisku za bagaż płaci się bardzo drogo.
  6. Tania linia lotnicza – Tiger Airways
    W linii Tiger Airways każdemu pasażerowi ważą bagaż podręczny – nie może on mieć więcej niż 7kg. Przyznam się, że kilka razy nie zdjęłam podręcznego plecaka i zignorowałam to ważenie – nie cofnęli mnie z tego powodu i mogłam przejść dalej. To najtańsza linia, ale też Australijczycy uważają ją za najgorszą – jak odwołują loty to nie ma szansy, aby się do nich dodzwonić. Miałam odwołany jeden lot i odczułam tę niedogodność. Linia lotnicza wysłała do mnie maila i prosiła o kontakt telefoniczny między 5:00 a 23:00 w celu ustalenia kolejnego lotu. Mimo, że próbowałam wielokrotnie się do nich dodzwonić to mi się nie udało.
  7. Odwołane loty
    Z powodu pogody (silne wiatry i opady) są odwoływane loty. Sama podczas pobytu miałam odwołany jeden lot (na szczęście tylko jeden). Zmieniłam wtedy moją trasę (pojechałam autobusem) i wracałam samolotem. W Australii w tanich liniach jest tak, że jeżeli nie poleciało się w jedną stronę to nie ma problemu z lotem powrotnym jeżeli kupiliśmy bilet w obie strony. To jest bardzo przydatne. O tym piszę opisując moją podróż.
  8. Noclegi – jak nocować by zaoszczędzić pieniądze
    Ja spałam przede wszystkim w tanich hostelach w pokojach 4-6 osobowych dla kobiet. Płaciłam od 50 zł do 100 zł za noc. Oczywiście nocleg w pokojach 10-16 osobowych jest jeszcze tańszy, ale to są pokoje mieszane i tak naprawdę opinie o nich nie są najlepsze zatem takie pokoje omijałam. Spałam też w hotelach. Jeden był bardzo drogi i opisując moją podróż opowiadam czemu go wybrałam. W hostelach są kuchnie i można bez problemu coś sobie ugotować, jednak niestety może „znikać” jedzenie (ktoś po prostu je weźmie i tyle – wiele osób mi o tym opowiadało). Dodatkowo prawie zawsze miałam w hostelach śniadanie wliczone w cenę i z reguły były to naleśniki z nutellą, miodem czy dżemem.
    Każdy z moich hosteli był dobrze wyposażony w mapy i propozycje wycieczek. Są w nich też tablice z ogłoszeniami i można zabrać się z kimś w dalszą podróż lub też umieścić własne ogłoszenie i zabrać chętną osobę czym można obniżyć koszty podróży.
  9. Wtyczki
    Musimy mieć przejściówkę. Ja już od dawna jeżdżę z przejściówką na cały świat i jest ona bardzo pomocna. Taką polecam. Poniżej przejściówka z końcówką na Australię.
    Niestety w hotelach można spotkać się z sytuacją, że jest za mało gniazdek. W niektórych hostelach gniazdka są w szafkach (lokersach) i to jest o tyle dobre, że można wyjść i zostawić do ładowania sprzęt w zamkniętej szafce.

  10. Kłódki
    Koniecznie trzeba wziąć kłódki. Miałam dwie małe kłódki i oprócz 2 miejsc były dobre. Jednak musiałam dokupić większą kłódkę – mniejszą nie mogłam zamknąć mojej szafki. Kupiłam większą kłódkę w sklepie 7-Eleven,  kosztowała niecałe 5 AUD.
  11. Leki na uczulenia
    Niestety będąc w ogrodach botanicznych czasem możemy nabawić się uczulenia – są tam różne małe owady do których nasz organizm nie jest przyzwyczajony. Ja nabawiłam się takiego uczulenia – wyglądało jakby pogryzł mnie komar. Niestety strasznie to swędzi, a drapanie powoduje zwiększenie pęcherzy. Widziałam też osoby, które potem miały blizny ponieważ zamiast użyć leków to rozdrapywały te pęcherze. W aptece wiedzą co to jest i od razu dostaje się leki. Najlepszy to Telfast, który kosztuje około 12 AUD za opakowanie z 10 tabletkami. Mamy zażywać po 1 tabletce dziennie, ale ja po 2 dniach postanowiłam brać po 2 tabletki ponieważ efekty po 1 tabletce były słabe. Po zażyciu 2 tabletek po 3 dniach wszystko mi minęło i już do końca wyjazdu nie miałam problemów. Widziałam sporo osób z takimi uczuleniami z Niemiec, Szwajcarii czy UK – wszystkim to uczulenie przechodziło po tych tabletkach.

    Są jeszcze inne tabletki – Polaramine, ale mają słabsze działanie.
    Dodatkowo można kupić jeszcze balsam łagodzący. Kosztuje w zależności od wielkości opakowania 3-12 AUD.

  12. Kremy i ochrona przed insektami
    Ponieważ wiedziałam, że będę w Uluru i będą tam upały to kupiłam SOLAR D50 (200ml) za 18,50 AUD.Kupiłam również środek od insektów Aerogard Odourless Protection (175ml; działa 4h) za 6,40 AUD.

    Można kupić też taki Blistex do ochrony ust.

  13. WiFi
    W miastach takich jak Melbourne, Adelaide czy Brisbane WiFi jest darmowe na ulicach – to cudowne. Dodatkowo oczywiście wszędzie miałam darmowe WiFi w hostelach (czasem działało tylko w pomieszczeniach ogólnodostępnych). Niestety zupełnie inaczej jest w Sydney – tutaj za wszystko trzeba płacić i o darmowym WiFi na ulicach można zapomnieć ponieważ w tym mieście tego nie ma.
  14. Waluta
    W Australii obowiązującą walutą jest dolar australijski. Jeżeli chodzi o monety to mają: 1,2, 5,10, 20, 50. Natomiast banknoty to: 5, 10, 20, 50, 100. Monety są niestety ciężkie i ja starałam się ich szybko pozbywać. Jak widać na banknocie 5 AUD jest portret królowej Elżbiety II.

  15. Woda
    Wodę pije się z kranu – to duży plus tego kraju ponieważ w sklepach woda jest droga i naprawdę nie ma sensu jej kupować. W parkach wodę nabiera się z takich kranów. Warto mieć z sobą zatem bidon lub pustą plastikową butelkę – już na lotnisku można nabrać wody. Z reguły nie piję dużo wody, a w Australii wypiłam jej bardzo dużo, w tym kraju po prostu ciągle chciało mi się pić wodę.

  16. Punkty Informacji Turystycznej
    W każdym mieście jest kilka punktów informacji turystycznej, gdzie z chęcią udzielają informacji, proponują wycieczki itd. Warto podejść tam po mapy i popytać o wycieczki i darmowe oprowadzanie po mieście (takie prowadzanie jest w każdym mieście). No i jak zawsze Sydney się wyróżnia – tu oprowadzający liczą na drobne za oprowadzanie (generalnie osoby dają po 10 AUD). W innych miastach, gdy chcieliśmy coś dać spotkaliśmy się z kategoryczną odmową.
  17. Poruszanie się w miastach
    Melbourne – w centrum miasta możemy poruszać się tramwajami darmowo; to duży plus.
    Brisbane i Adelaide – świetne miasta, aby poruszać się pieszo.
    Canberra – tutaj mimo sporych odległości pomiędzy centrum, a miejscami do zwiedzania poruszałam się pieszo.
    Sydney – tu niestety trzeba kupić kartę i przy jej pomocy poruszać się po mieście. Należy pamiętać, że kartę należy odbić wchodząc do autobusu i z niego wychodząc. Jeżeli nie odbije się karty wychodząc to zostanie nam policzona cała trasa. Można co prawda zadzwonić na infolinię umieszczoną na tej karcie i prosić o skorygowanie, ale to zajmuje sporo czasu. Ja raz miałam z tym problem i sobie odpuściłam to korygowanie – potem już zawsze pamiętałam o odbiciu karty również przy wychodzeniu. Dziennie z tej karty powinno zejść max 15 dolarów niezależnie ile podróżujemy – niestety u mnie pociągnęło więcej niż 15 dolarów zatem tak naprawdę nie wiadomo jak ta karta działa. Australijczycy sami z tego systemu nie są zadowoleni i mają problemy.
  18. Wycieczki
    Jeżeli kupimy wycieczkę to najczęściej wskażą nam najbliższe miejsce koło naszego noclegu, gdzie mamy wsiąść do autokaru czy minibusu. W tym miejscu najczęściej takich minibusów podjeżdża 8-10 albo i więcej. Należy się upewnić czy na pewno jedziemy z dobrym przewoźnikiem. Ja raz miałam sytuację, że kupiłam co innego a pojechałam na inny wyjazd. Co prawda oba wyjazdy były do Gór Błękitnych (Blue Mountains), ale z zupełnie innym programem. Nic nie musiałam płacić dodatkowo za ten wyjazd (wycieczka na jakiej ostatecznie byłam była droższa o jakieś 80 AUD) – mojemu kierowcy było tylko przykro, że nie może mnie podrzucić do mojej grupy ponieważ programy bardzo się różniły. Jednak nie żałowałam tej zmiany – zarówno kierowca jak i grupa byli bardzo fajni, zwiedziłam sporo i spędziłam miło dzień. Należy jednak na to uważać dlatego o tym tutaj piszę.
  19. Sygnalizacja
    Sygnalizacja jest dziwna i można się w niej trochę początkowo pogubić. Mają światło czerwone, zielone i czerwone pulsujące. To właśnie to migające czerwone światło wprowadza zamieszanie. Część osób na nim przechodzi, a część nie. Na niektórych przejściach wprowadzono już odmierzanie czasu i wtedy widać ile sekund pozostało do przejścia zanim będzie światło czerwone.
    Na słupach jest poniższa informacja.

  20. Znaczki do Polski
    Znaczki do Europy kosztują 3 AUD. Tak wyglądają skrzynki pocztowe – kartki wrzuca się do czerwonych skrzynek.

  21. Co kupić
    Kupiłam wiele rzeczy w Australii. Oczywiście standardowo kupuje się magnesy, breloczki, bumerangi, maskotki (popularne kangury i koala), kapelusze itd. Są w promocyjnych cenach ubrania (bardzo fajne bluzki czy bluzy).

    Mają pyszną czekoladę Haigh’s Chocolates – polecam jej zakup. Chyba w każdym mieście mają sklep firmowy. O tych czekoladach opowiadam jeszcze w innym poście.

    Polecam zajrzeć do sklepu Lush Fresh Handmade Cosmetics – mają bardzo ciekawe kosmetyki. Raz specjalnie dla mnie zrobiono ich pokaz – bardzo fajne doświadczenie.

  22. Gdzie nocą kupić jedzenie
    W nocy otwarte są: 7-Eleven i EzyMart.

  23. Australijczycy
    Bardzo mili i pomocni. Nieraz dosiadali się do mnie w restauracjach czy innych miejscach i po prostu nawiązywali ze mną rozmowę.

 

RSS Feed RSS - Wpisy

RSS Feed RSS - Komentarze

Statystyki bloga

  • 298 739 odwiedzin

Podaj adres e-mail w celu obserwowania tego bloga i otrzymywania powiadomień o dodaniu nowych wpisów.

Dołącz do 67 obserwujących.

Kategorie

  • Afryka (18)
    • Maroko (18)
      • Co warto wiedzieć (1)
  • Ameryka Północna (34)
    • USA (34)
      • Co warto wiedzieć (2)
      • Filadelfia (3)
      • Las Vegas (4)
      • Nowy Jork (17)
      • Parki (5)
      • Route 66 (1)
      • San Francisco i okolice (2)
  • Australia (9)
    • Co warto wiedzieć (1)
    • Melbourne (8)
  • Azja (72)
    • Filipiny (16)
      • Co warto wiedzieć o Filipinach (1)
    • Indonezja (28)
      • Bali (11)
      • Co warto wiedzieć o Indonezji (2)
      • Flores (5)
      • Jawa (7)
      • Wyspa Rinca (1)
      • Wyspy Gili (2)
    • Jordania (12)
      • Co warto wiedzieć (1)
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie (16)
      • Abu Dhabi (3)
      • Co warto wiedzieć o ZEA (1)
      • Dubaj (12)
  • Europa (278)
    • Dania (2)
      • Legoland (2)
    • Grecja (16)
      • Kos (6)
      • Kreta (2)
      • Santorini (8)
    • Hiszpania (21)
      • Barcelona (20)
      • Montserrat (1)
    • Holandia (16)
      • Amsterdam (15)
      • Keukenhof (1)
    • Islandia (7)
    • Litwa (2)
      • Druskieniki (1)
      • Troki (1)
    • Malta (18)
    • Niemcy (47)
      • Berlin (10)
      • Dortmund (4)
      • Drezno (13)
      • Frankfurt nad Menem i okolice (2)
      • Lubeka (2)
      • Mörsdorf (1)
      • Monachium (2)
      • Poczdam (13)
    • Polska (109)
      • Augustów i okolice (1)
      • Białystok i okolice (10)
      • Czarnolas (1)
      • Grabarka (1)
      • Kazimierz Dolny (2)
      • Kozłówka (1)
      • Kołobrzeg i okolice (1)
      • Kraków (14)
      • Lublin (5)
      • Nałęczów (1)
      • Puławy i okolice (2)
      • Toruń (6)
      • Trójmiasto i okolice (42)
      • Tyniec (1)
      • Warszawa (5)
      • Wałbrzych (4)
      • Wieliczka (1)
      • Zamość (2)
      • Łódź (8)
    • Rosja (8)
      • Petersburg i okolice (7)
      • Psków (1)
    • Ukraina (4)
      • Lwów (3)
    • Wielka Brytania (16)
      • Londyn (13)
    • Włochy (11)
      • Capri (1)
      • Florencja (3)
      • Neapol i okolice (6)
      • Piza (1)
    • Łotwa (1)
      • Ryga (1)

Archiwum

  • Grudzień 2020 (1)
  • Październik 2020 (1)
  • Wrzesień 2020 (1)
  • Sierpień 2020 (1)
  • Lipiec 2020 (1)
  • Grudzień 2019 (2)
  • Listopad 2019 (11)
  • Październik 2019 (1)
  • Wrzesień 2019 (2)
  • Sierpień 2019 (6)
  • Lipiec 2019 (6)
  • Czerwiec 2019 (3)
  • Maj 2019 (5)
  • Kwiecień 2019 (2)
  • Grudzień 2018 (3)
  • Październik 2018 (9)
  • Wrzesień 2018 (6)
  • Sierpień 2018 (4)
  • Lipiec 2018 (7)
  • Czerwiec 2018 (16)
  • Maj 2018 (11)
  • Kwiecień 2018 (10)
  • Styczeń 2018 (9)
  • Grudzień 2017 (11)
  • Październik 2017 (1)
  • Wrzesień 2017 (5)
  • Sierpień 2017 (11)
  • Lipiec 2017 (5)
  • Czerwiec 2017 (12)
  • Maj 2017 (18)
  • Kwiecień 2017 (3)
  • Styczeń 2017 (18)
  • Grudzień 2016 (12)
  • Listopad 2016 (2)
  • Październik 2016 (11)
  • Wrzesień 2016 (15)
  • Sierpień 2016 (6)
  • Lipiec 2016 (24)
  • Czerwiec 2016 (18)
  • Maj 2016 (13)
  • Kwiecień 2016 (20)
  • Marzec 2016 (10)
  • Luty 2016 (5)
  • Styczeń 2016 (14)
  • Grudzień 2015 (14)
  • Listopad 2015 (7)
  • Październik 2015 (11)
  • Wrzesień 2015 (5)
  • Sierpień 2015 (6)
  • Lipiec 2015 (7)
  • Czerwiec 2015 (5)
  • Maj 2015 (4)

Blog na WordPress.com.

Anuluj
Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies