Położona w głębi pięknej zatoki rybacka wioska Labuan Bajo (wyspa Flores) pozwala na leniuchowanie na piaszczystych plażach czy nurkowanie. Jest to również miejsce, z którego można wyruszyć na odkrywanie Wysp Komodo i Rinca. To tam możemy zobaczyć warany.
Rinca jest równie popularna co Komodo – mniejsza, ale za to położona bliżej wybrzeży. Na wyspie występuje wiele gatunków fauny i flory oraz grupa około 1200 waranów.
Waran z Komodo (zwany też smokiem z Komodo) jest gatunkiem gada. To największa żyjąca współcześnie jaszczurka. Może osiągnąć 3 m długości i 150 kg wagi. Jego ciężkie ciało wydaje się poruszać z trudem, jednak gdy zwierzę się rozpędzi, może przemieszczać się z prędkością 30 km/godz.
Po śniadaniu, transport hotelowy zawiózł nas do miejsca, w którym kupowaliśmy bilety na wycieczkę. Sprzedawca zaprowadził nas na przystań, po drodze odebrał prowiant na tę wyprawę (obiad + woda).
Wsiedliśmy na łódź wraz z innymi uczestnikami. Płynęliśmy z Niemcami, Australijczykiem, Amerykaninem, Chilijczykiem, Francuzami. Bardzo fajna grupa.
Rejs do Rinca trwa 2 godziny. Po drodze mija się wspaniałe widoki.
Po dopłynięciu na przystań przywitali nas przewodnicy i razem z nimi poszliśmy do biura, w którym mieliśmy dokonać opłat.
Pan zbierający opłaty powiedział, że możemy do niego mówić „uncle Luis” i zaczął wymieniać za co i ile mamy zapłacić. Bilet kosztuje 233.000 rupii. Jeżeli ktoś chciałby snurkować to koszt biletu wynosi 248.000 rupii.
Obok domku, w którym płaciliśmy za bilety, jest tablica z rozrysowanymi szlakami. Podeszliśmy do niej i przewodnik wytłumaczył nam, że mamy kilka możliwości i musimy się zastanowić co chcemy wybrać. Opcje:
a) long way – ta długa droga trwa 2 godziny, ale podczas niej można zobaczyć najwięcej
b) middle way
c) short way
Grupa już na początku podzieliła się na dwa obozy. Jedni wybrali middle way, a drudzy woleli iść long way. Początkowo szliśmy razem, a potem się podzieliliśmy – mogliśmy tak zrobić ponieważ grupa miała dwóch przewodników. Ja wybrałam dłuższą trasę.
Najpierw poszliśmy do domku koło którego leżały warany. Tu porobiliśmy zdjęcia.
Idąc dalej napotkaliśmy kolejnego warana, który szukał jajek.
Szliśmy dalej i w pewnym momencie, tak jak wcześniej wspomniałam, grupa się podzieliła. Nachodziliśmy się, ale nie spotkaliśmy za dużo zwierząt. W dodatku było ponad 30 stopni, a niekiedy szliśmy otwartą przestrzenią, bez żadnego cienia. Woda jest koniecznością podczas takiej wędrówki – nie można jej kupić podczas tej wycieczki ponieważ nie ma miejsca, w którym ją sprzedają.
Potem wróciliśmy na łódź i popłynęliśmy na snurkowanie. Najpierw byliśmy godzinę w jednym miejscu – tu woda była zimna, no i nie było generalnie co oglądać.
Potem popłynęliśmy w inne miejsce. Tu już tylko kilka osób chciało snurkować. Pobyliśmy tutaj też z godzinę.
Następnie udaliśmy się w drogę powrotną. Zaczęło padać i nasz sternik zobaczył, że jedna z łodzi ma problemy. Odholowaliśmy ją do najbliższej przystani. Pogoda się poprawiła i nawet pojawiła się tęcza. W lutym i marcu pogoda w Indonezji jest bardzo zmienna.
Wyprawa zakończyła się po 17:00. Kierowca z hotelu już czekał, zatem szybko dojechaliśmy na nocleg i skorzystaliśmy jeszcze uroków tego miejsca.