• Kontakt
  • O mnie
  • Pakowanie bagażu

Magic Travels Around the World

~ portal podróżniczy

Magic Travels Around the World

Author Archives: Anna

Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku w czasie pandemii

21 Poniedziałek Gru 2020

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Anielski Młyn, Bar Mleczny, Dom pod Murzynkiem, Forum Gdańsk, Gdańsk, Goldwasser, Hotel Podewils, Jarmark Bożonarodzeniowy, Karuzela Gdańska, napis Gdańsk, Plac im. Dariusza Kobzdeja, pomnik Jana III Sobieskiego, Restauracja Baryłka, Restauracja OSTRO, Siedlisko Łosia, Sołdek, Targ Drzewny, wiśniówka, Wiśniewski, Zaczarowana Kareta

Niestety pandemia spowodowała, że tak naprawdę nie nie ma Jarmarku Bożonarodzeniowego w Gdańsku w grudniu 2020 roku. Stworzono na stronie internetowej wirtualny jarmark, w którym zakupy można zrobić od 20 listopada do 31 grudnia 2020. Wystawcy zostali umieszczeni na mapie w kolejno ponumerowanych świątecznych domkach.

https://bozonarodzeniowy.gda.pl/

Od 1 grudnia 2020 zaczęło się odliczanie do Świąt Bożego Narodzenia i postanowiłam przejść się po mieście i zobaczyć jak wygląda oświetlony Gdańsk.

W tym roku, tak jak i w poprzednim, na Targu Węglowym ustawiono kalendarz adwentowy.

Na wyznaczonym za bramą placu znajduje się iluminowana Zaczarowana Kareta z reniferami – można do niej wsiąść i zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Jest tutaj także Siedlisko Łosia, czyli domek przy Wielkiej Zbrojowni, w którym mieszka Łoś Lucek. Przemawia on ludzkim głosem w kilku językach.

Ustawiono jeszcze inne iluminacje: herb Gdańska, drzewka, bramy.

Stoi tutaj także wysoki na ponad 8 metrów Anielski Młyn – drewniany wiatrak z ruchomymi postaciami aniołów i świętych. Niestety w tym roku parterowa część została zamknięta – co roku znajdował się tutaj bufet gastronomiczny.

Koło Bramy Wyżynnej ustawiono taką iluminację.

Następnie poszłam ulicą Długą i tutaj znalazłam kilka budek z jedzeniem i grzanym winem.

Tak ozdobiono latarnie.

Można tutaj także kupić Goldwasser z kieliszkami w ładnych skrzyneczkach na prezent.

W różnych miejscach poustawiano lampy gazowe i można się przy nich ogrzać.

Na Długim Targu stoi choinka oraz kilka budek z jedzeniem i grzanym winem.

Zobaczcie jak pusty jest teraz Gdańsk – nigdy tak tutaj nie było w grudniu…

Przeszłam przez Zieloną Bramę i zobaczyłam kolejne budki z jedzeniem.

Stoi tutaj budka Wiśniewski, w której kupiłam wiśniówkę. Była na zimno (tę wybrałam) i gorąco.

Natomiast nieopodal bramy, na ulicy Stągiewnej ustawiono kolejną iluminację – to 10-metrowy dźwig.

Kawałek dalej, na tej samej ulicy, znajduje się Bar Mleczny. On również został świątecznie przystrojony.

Następnie przespacerowałam się Długim Pobrzeżem. Tutaj, tak jak w poprzednim roku, znalazłam choinkę zrobioną z butelek przed Restauracją OSTRO.

Restauracja Baryłka także była świątecznie ozdobiona.

W dniu 19 grudnia 2020 roku (po dwumiesięcznym remoncie w stoczni) rudowęglowiec „Sołdek” wrócił na Motławę i zacumował przy nabrzeżu Ołowianki. „Sołdek” to pierwszy, zbudowany przez polski przemysł stoczniowy, statek pełnomorski. Otrzymał nazwisko ówczesnego trasera Stoczni Gdańskiej, przodownika pracy Stanisława Sołdka.
Do 30 grudnia 1980 roku „Sołdek” odbył 1478 rejsów morskich, przewiózł ponad 3,5 miliona ton towarów, zawijając do ponad 60 portów.

Na Targu Rybnym stoi Karuzela Gdańska.

Potem zobaczyłam napis „Gdańsk” (długi na 15 i wysoki na 2,5 metra), który stoi przy Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance.

Następnie udałam się do Hotelu Podewils (Dom pod Murzynkiem). W zeszłym roku był przystrojony świątecznie – załączyłam na dole postu link, pod którym można to zobaczyć. Niestety, w tym roku nie ma na tym budynku żadnych ozdób.

Poszłam jeszcze na Targ Drzewny, gdzie stoi pomnik Jana III Sobieskiego.

Ten pomnik został odsłonięty we Lwowie w 1898 roku. Symbolizuje odniesione zwycięstwa i triumfy polskiego oręża. Pomnik był zwrócony ku południowemu-wschodowi, skąd zagrażało miastu niebezpieczeństwo ze strony Rosji. Pomnik stał we Lwowie do 1950 roku, potem został zdemontowany (dziś stoi tam pomnik Tarasa Szewczenki). Następnie pomnik został przewieziony do Polski i ustawiono go przed pałacem w Wilanowie. Gdańsk i Kraków starały się o pozyskanie pomnika i zdecydowano, że stanie on w Gdańsku.
Obecnie Jan III Sobieski ma także założoną maseczkę.

Więcej o tym pomniku napisałam w poniższym poście.

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2019/08/03/759-jarmark-sw-dominika-w-gdansku/

W pobliżu pomnika znajduje się Plac im. Dariusza Kobzdeja (imię zmarłego w 1995 roku gdańskiego działacza antykomunistycznego). Tutaj także jest kilka iluminacji.

Poszłam także do galerii handlowej Forum Gdańsk, gdzie umieszczono poniższe iluminacje.

Tutaj także ustawiono choinkę.

Obok choinki stoi budka z grzańcem.

Pokazałam jak wygląda ten „niby jarmark” w 2020 roku. Poniżej jest link do postu pokazującego jarmark w 2019 roku – zobaczcie jak inaczej to wyglądało.

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2019/12/20/jarmark-bozonarodzeniowy-w-gdansku-2019/

Po pandemii zachęcam Was jednak do odwiedzenia jarmarków w Niemczech. Według mnie są najlepsze – po prostu Niemcy mają długą tradycję w ich organizowaniu. Poniżej są linki do najstarszego i najpiękniejszego jarmarku w Dreźnie, który odwiedziłam już dwa razy.

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2016/12/25/jarmark-bozonarodzeniowy-w-dreznie/

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2017/12/08/drezno-jarmark-bozonarodzeniowy/

 

Życzę Wam przede wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!

 

Grzybobranie czas zacząć

25 Niedziela Paźdź 2020

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

borówki, gdzie na grzyby, grzybobranie, grzyby, jagody, Kościerzyna, Pomorze, zbieranie grzybów

Wyprawa do lasu to zawsze wspaniały czas spędzony z rodziną i znajomymi.

W dzieciństwie dziadek nauczył mnie chodzić po lesie i od tego czasu bardzo lubię zbierać grzyby, jagody i borówki. W sezonie staram się zwłaszcza pojechać po grzyby, których nie może zabraknąć na wigilijnym stole.

Ponieważ pochodzę z Pomorza to w sezonie jeżdżę do lasów koło Kościerzyny. W tym roku dopisały jagody – można je było zrywać nawet jeszcze pod koniec października.

Dużo większy problem miałam z grzybami. Z reguły wyjazdy na grzybobrania odbywają się we wrześniu i październiku. We wrześniu zeszłego roku, gdy wybraliśmy się rodziną na grzyby, tylko w jedną sobotę po 3 godzinach mieliśmy prawie 6 wiader. Natomiast w tym roku (we wrześniu) zebraliśmy zaledwie kilkanaście sztuk.

Na Pomorzu grzyby w większej ilości pojawiły się dopiero pod koniec października i na początku listopada. Pojechałam dwa razy i raz nazbierałam 317 sztuk, a drugim razem trochę ponad 200. Były przepiękne borowiki, podgrzybki, maślaki i kanie. Znalazłam także kilka zielonek.


Pamiętaj!

– Zbieraj wyłącznie te grzyby, co do których nie masz najmniejszych wątpliwości że są jadalne.
– Najlepiej zbieraj grzyby do wiklinowych koszy lub kobiałek (unika się wtedy parowania i zaparzenia grzybów).
– Grzyby należy delikatnie wykręcać z podłoża palcami lub wycinać nożykiem – w taki sposób, aby nie uszkodzić grzybni.
– Nie niszcz grzybów niejadalnych i trujących.

Las to także miejsce, w którym lubię robić zdjęcia. Światło, które przebija się przez korony drzew tworzy niesamowity teatr cieni i to sprawia, że można zrobić ciekawe ujęcia.



Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie, czyli miejsce w którym dowiesz się wszystkiego o naszym hymnie

25 Piątek Wrz 2020

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Będomin, godło, gramofon miniaturowy, gramofon przenośny, historia godła polskiego, hymn Polski, Józef Wybicki, Mazurek Dabrowskiego, Muzeum Hymnu Narodowego, pomorskie

Kiedyś wszystkie szkoły z Gdańska jeździły do Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie i słuchały powieści o tym jak powstał polski hymn. W tym miejscu uczyliśmy się także na pamięć Mazurka Dąbrowskiego.

Postanowiłam odwiedzić to muzeum po latach i zobaczyłam, że dużo się zmieniło.

Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie jest oddalone o około 55 km od Gdańska.

Blisko głównego budynku jest darmowy parking, zatem nie ma problemu z pozostawieniem samochodu. Podczas mojego pobytu było kilka samochodów spoza województwa pomorskiego.

W pobliżu parkingu stoi ta rzeźba „Orzeł Polski”, którego twórcą jest Robert Florczak. Skrzydła ptaka składają się z 248 kos (rzeźba: wys. 5 m i szer. 4,6 m).

Obecnie można zwiedzić cały obiekt, ale trzeba nałożyć maseczkę. Przed wejściem należy zdezynfekować ręce.

Do zobaczenia są dwa miejsca: dworek szlachecki oraz budynek, w którym mieści się czasowa wystawa „Symbole Niepodległej”.

Obok dworku znaleźć można pomniki przyrody. To jeden z nich – lipa drobnolistna (obwód 390 cm).

Wewnątrz budynku jest kasa i można kupić bilety zarówno za gotówkę jak i płacąc kartą.

W środku jest kilka sal. Główna wystawa prezentująca dzieje naszego hymnu została podzielona na dwie ekspozycje: „Józef Wybicki i jego czasy” oraz „Losy Mazurka Dąbrowskiego”.

W pierwszej sali dowiedzieć się można wielu ciekawych rzeczy o Józefie Wybickim.

Na ścianie umieszczono kalendarz życia i działalności politycznej Józefa Wybickiego.

Józef Rufin Wybicki urodził się 29 września 1747 w Będominie koło Kościerzyny. Był synem Piotra i Konstancji z Lniskich herbu Ostoja Pruska. Twierdził, że jego ród wywodzi się od pochodzącego z Danii wojskowego Wybena, który w 1549 roku zaciągnął się na służbę u króla Zygmunta Augusta. Odtąd jego potomkowie zamieszkiwali na Pomorzu Gdańskim i przyjęli nazwisko Wybicki.

Jego rodzina należała do średnio zamożnej szlachty. Józef Wybicki miał siedem sióstr: Mariannę, Brygidę, Barbarę, Elżbietę, Rozalię, Justynę, Konstancję (cztery wstąpiły do klasztoru) oraz brata Joachima (został księdzem). Ojciec zmarł, gdy Józef miał 12 lat.

Gdy Józef miał 6 lat został oddany na wychowanie stryjowi Franciszkowi Wybickiemu, proboszczowi skarszewskiemu i archidiakonowi pomorskiemu. Przebywał u niego 2 lata, a następnie został wysłany na naukę do jezuickiego kolegium w Starych Szkotach (wtedy było to przedmieście Gdańska), gdzie ukończył klasę poetyki (1762), a następnie retoryki (1765). Brutalne metody wychowawcze prowadzone w kolegium doprowadziły do próby wzniecenia buntu wśród uczniów przez młodego Wybickiego. Stryj Franciszek zdecydował się zabrać bratanka ze szkoły i ulokował go na praktyce w kancelarii sądu grodzkiego w Skarszewach, gdzie miał uczyć się prawa. Tutaj także Wybicki bardzo krytycznie oceniał metody nauczania polegające głównie na bezmyślnym powtarzaniu formuł.

Ród Wybickich pieczętował się herbem Rogala, należącym do najstarszych herbów szlacheckich.

Pieśń Legionów Polskich we Włoszech

Rekonstrukcja munduru legionisty polskiego we Włoszech z 1797 roku

Umundurowanie żołnierza 1 Pułku Lekkokonnego Gwardii Cesarskiej (1 Pułk Szwoleżerów – Lansjerów)

Następnie przechodzi się przez kolejne sale.

W jednym z pomieszczeń ustawiono szafę gdańską, portret Teodory z Walewskich Jabłońskiej, łoże z baldachimem z około 1830 roku, urynał (nocnik do alkowy).

W tym pokoju ustawiono gablotę z odznaczeniami jakie otrzymał Józef Wybicki:

Krzyż Oficerski Legii Honorowej – został nim odznaczony 22 lipca 1807 roku
Order Orła Białego – został nim odznaczony w 1807 roku
Medal św. Heleny Napoleon I – został ustalony dekretem Napoleona III i był wręczany wszystkim żołnierzom Napoleona I walczącym u jego boku w kampaniach z lat 1792 – 1815

Zegar gabinetowy z pozytywką wygrywający Mazurka Dąbrowskiego

W lipcu 1797 roku Józef Wybicki przybył do stacjonujących w Reggio Emilia we Włoszech legionów Jana Henryka Dąbrowskiego. To właśnie wtedy dla tych legionistów napisał Pieśń Legionów Polskich we Włoszech.

Oto tekst tego utworu:

Jeszcze Polska nie umarła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca moc wydarła,
Szablą odbijemy.

Marsz, marsz, Dąbrowski,
Do Polski z ziemi włoski.
Za twoim przewodem,
Złączem się z narodem.

Jak Czarniecki do Poznania,
Wracał się przez morze,
Dla ojczyzny ratowania
Po szwedzkim rozbiorze.

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,
Będziem Polakami.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy.

Niemiec, Moskal nie osiędzie,
Gdy jąwszy pałasza,
Hasłem wszystkich zgoda będzie
I ojczyzna nasza.

Już tam ociec do swej Basi
Mówi zapłakany:
„Słuchaj jeno, pono nasi
Biją w tarabany”.

Na to wszystkich jedne głosy:
„Dosyć tej niewoli!
Mamy racławickie kosy,
Kościuszkę Bóg pozwoli”.

Jak można zauważyć obecnie tekst został trochę zmieniony, a niektóre zwrotki usunięto.

„Pierwsza zwrotka nawiązuje do ostatniego rozbioru Polski, kiedy to 3 stycznia 1795 roku, po klęsce insurekcji kościuszkowskiej, terytorium zostało podzielone pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Tekst wyraża wiarę w odzyskanie niepodległości oraz myśl o trwaniu narodu pomimo utraty państwa, jest także deklaracją walki zbrojnej polskich żołnierzy.

26 listopada 1657 roku w Poznaniu Stefan Czarniecki wziął udział w najważniejszej naradzie koalicji antyszwedzkiej (Austria – Brandenburgia- Polska). W dniu 14 grudnia 1658 roku doszło do historycznego „wracania się przez morze”. Czarniecki, wypełniając zobowiązania sojusznicze, walczył w Królestwie Duńskim ze Szwedami – podjął się zdobycia Sonderborgu na wyspie Als, podczas gdy flota duńska wiceadmirała Bredowa miała za zadanie osłonę z morza i przewiezienie wojska. Czarniecki, czekając na przeprawę i nie mając możliwości osłaniania własnych oddziałów na przeciwległym brzegu, rozkazał grupie jazdy, by przepłynęła na zagrożony odcinek – jeźdźcy wsiedli do małych barek, natomiast konie płynęły obok.

W trzeciej zwrotce Józef Wybicki przedstawił wstępne, niezrealizowane założenia szlaku bojowego Legionów Polskich. Wyzwolenie Polski miało się odbyć z południowego wschodu na zachód. Po przepłynięciu Morza Adriatyckiego i wylądowaniu na Bałkanach Legiony Dąbrowskiego przekroczyłyby najpierw Wisłę, a dopiero potem Wartę. Wybicki wspomina także Napoleona, sojusznika, przywódcy republikańskiego – w momencie powstawania pieśni Napoleon nie był cesarzem, ale dowódcą odnoszącym sukcesy militarne, dlatego według Wybickiego powinniśmy go naśladować.

W czwartej zwrotce Józef Wybicki podaje prosty sposób na odzyskanie niepodległości – to zgoda narodowa – hasło: dobro ojczyzny ponad wszystko, wtedy zaborcy nie będą mogli pozostać na polskiej ziemi. Po pokonaniu Prus i po zawarciu pokoju w Tylży zwrotka ta została usunięta z pieśni jako nieaktualna.

W piątej zwrotce występuje dziewczyna o imieniu Basia oraz płaczący ojciec oczekujący na powrót polskiego wojska. Szybko zrodził się mit dotyczący Basi – wiele osób utożsamiało ją z postacią autentyczną – Barbarą Chłapowską, drugą żoną gen. Dąbrowskiego. Jednak Dąbrowski swoją przyszłą żonę poznał dopiero w 1806 roku, a Wybicki napisał pieśń w 1797 roku. Basia i jej ojciec są zatem postaciami symbolicznymi.

W ostatniej zwrotce autor podkreślił jednomyślność Polaków. Legioniści od pierwszej chwili uważali się za kontynuatorów insurekcji kościuszkowskiej. Tadeuszowi Kościuszce, który miał stanąć na czele legionów, przypadło miejsce znaczące jako wyzwolicielowi Polski. Jednak Kościuszko, zwolniony w 1796 roku z więzienia, nigdy nie objął dowództwa nad legionami i dlatego zwrotkę tę zaczęto pomijać. ”

Już w 1807 roku Pieśń Legionów zaczęła odgrywać rolę hymnu narodowego. Gdy utworzono Księstwo Warszawskie, którego głową został król saski Fryderyk August, w Kargowej na Śląsku powitano go Mazurkiem Dąbrowskiego.

W wolnej Polsce 15 października 1926 roku Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydało okólnik do Kuratoriów Okręgów Szkolnych w sprawie hymnu narodowego, w którym podało 4 zwrotki tekstu i zamieściło nuty.

Po zakończeniu II wojny światowej Mazurek Dąbrowskiego pozostał polskim hymnem państwowym. W 1976 roku pojawił się zapis dotyczący hymnu polskiego w Konstytucji PRL.

W gablotach umieszczono także gramofon przenośny z płytą z nagraniem „Jeszcze Polska nie zginęła” z 1902 roku oraz gramofon miniaturowy z płytą.

Następnie udałam się do budynku, w którym umieszczono czasową wystawę „Symbole Niepodległej”.

Na wystawie można zobaczyć Historię Godła Polskiego.

Orzeł z inicjałem Zygmunta I Starego

Orzeł z inicjałem Zygmunta Augusta

Orzeł z herbem rodowym Wazów

W gablotach umieszczono m.in. kałamarz z figurą orła, guziki oraz karty pocztowe.

Polecam odwiedzić to miejsce i zapoznać się z historią polskiego hymnu narodowego.

760 Jarmark Dominikański w Gdańsku

12 Środa Sier 2020

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Atelier Design, barszcz ukraiński, bułgarskie gliniane garnki, ciastka kominkowe, fontanny ogrodowe, Gdańsk, jarmark, Jarmark Dominikański, kuchnia ukraińska, langos, motyle świata, polskie wina ekologiczne, potęga tradycji, przyprawy, Przyprawy Świata Gdynia, rękodzieło, ser austriacki, Trójmiasto

Jarmark Dominikański w Gdańsku rozpoczął się 25 lipca i potrwa do 16 sierpnia 2020.  Jest otwarty od 10:00 do 20:00.

Zawsze była to jedna z największych atrakcji letniego sezonu w Gdańsku, ale przy problemach związanych z COVID-19 jest mniej wystawców i mniej odwiedzających.

O historii Jarmarku Dominikańskiego napisałam w poniższym poście:

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2018/07/31/jarmark-dominikanski-w-gdansku/

O ostatnim jarmarku napisałam tutaj:

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2019/08/03/759-jarmark-sw-dominika-w-gdansku/

W tym roku wybrałam się na jarmark w dzień powszedni.

W różnych miejscach znaleźć można plansze z mapą.

Znalazłam także informację, że 22 sierpnia 2020 roku ma się odbyć premiera „Żabusi” Gabrieli Zapolskiej na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim.

Nie było tłumu.

Na ulicy Węglarskiej ustawiono budki, w których można znaleźć m.in. minerały, ręcznie malowane bombki choinkowe czy biżuterię. Jak widać jedni chodzą w maseczkach, a inni nie.

Następnie udałam się na ulicę Szeroką i pospacerowałam wśród budek z jedzeniem regionalnym. Znaleźć można tutaj ciastka kominkowe z Węgier,

wyroby kuchni ukraińskiej (pierogi, barszcz ukraiński, pampuchy z farszem mięsnym lub ziemniaczanym),

Lángos (czy jak wolicie „langosze”) – przysmak węgierski.

Zobaczyłam budkę z wyrobami wileńskimi

i kupiłam chleb litewski z kminkiem pieczony na tataraku. Jak ktoś lubi kminek to polecam spróbować.

W pobliżu znajduje się stoisko Kocham Oliwki i postanowiłam ich spróbować ponieważ uwielbiam oliwki. Te hiszpańskie oliwki były pyszne i dlatego podaję link do ich sklepu internetowego – warto je kupić.

https://www.kochamoliwki.pl/


Kupiłam na jarmarku: Oliwki Królewskie w zalewie pikantnej, Oliwki Królewskie w zalewie babuni oraz Oliwki Królewskie nadziewane papryczką Piri Piri. Powiem Wam, że na kolację zostały zjedzone:)

Znalazłam stoisko z polskim winem ekologicznym. Sprzedawali także wina mołdawskie.

http://potegatradycji.pl/

Na ulicy Świętego Ducha

ustawiono kramy z ubraniami, torebkami, butami i ciekawą biżuterią.

Zobaczyłam tutaj panią z narzutami na łóżka. Miała także narzutę z Jarmarkiem Dominikańskim.

Wystawia się także Atelier Design z Wrocławia – ich pasją jest szkło i ceramika. Przyjechali z pięknymi rzeczami. Więcej pokazują na stronie

http://www.atelier-design.pl/

W zeszłym roku kupiłam u nich bardzo ładny wisiorek.

Kolejnym miejscem, przed którym się zatrzymałam były  „Przyprawy Świata” Gdynia. Kupuję u nich przyprawy już od kilku lat. Tym razem kupiłam czubrycę zieloną, czubrycę czerwoną pikantną, imbir mielony, kardamon mielony i przyprawę do pizzy.

https://www.przyprawyswiata.pl/

Wystawiają się również Fontanny ogrodowe. Zachęcam do odwiedzenia strony ponieważ wykonują także kamienne balustrady, gazony z piaskowca czy świeczniki.

http://www.fontanny-ogrodowe.pl/

Na ulicy Grobla II można zobaczyć bułgarskie gliniane garnki.

https://garybulgary.pl/

Stoi także karm z Motylami Świata.

Obok znajduje się stoisko z mapami i można było pobawić się układając mapę z puzzli.

https://avocadopt.com/


Warto jeszcze kupić ser austriacki prezentowany na tym stoisku

https://kaesehuette.at/

To już wszystko co mogę Wam polecić z tegorocznego Jarmarku Dominikańskiego. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, kiedy minie już pandemia wszystko wróci do normy i zjedzie do Gdańska jeszcze więcej wystawców, którzy pokażą piękne rękodzieło.

Kino letnie na plaży w Gdańsku

31 Piątek Lip 2020

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Gdańsk, kino, kino letnie, plaża, ryba, Stogi plaża

W tym roku już od 31 lipca odbywać się będzie kino letnie na plaży na Stogach w Gdańsku. Organizatorami wydarzenia są Port Gdańsk i DCT Gdańsk, a patronem medialnym Radio Gdańsk.

W każdy piątek od 31 lipca do 28 sierpnia od godziny 21:30 będzie można zobaczyć za darmo poniższe filmy:

31.07 – Jestem najlepsza. Ja, Tonya – reż. Craig Gillespie
07.08 – Za jakie grzechy, dobry Boże?- reż. Philippe de Chauveron
14.08 – Wielki Błękit – reż. Luc Besson
21.08 – Bandyta – reż. Maciej Dejczer
28.08 – Nieobliczalni – reż. David Charhon

W dniu 31 lipca było tak zimno na plaży, że zrezygnowałam z oglądania filmu „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”. Ten amerykański film biograficzny z 2017 roku obejrzałam już dawno. Opowiada on o życiu znanej łyżwiarki figurowej Tony Harding. Zapewne osoby lubiące łyżwiarstwo figurowe pamiętają jej jazdę i słynny incydent z inną łyżwiarką – Nancy Kerrigan.
Zobaczyłam jednak przygotowania do kina letniego na plaży.

Natomiast 7 sierpnia było ciepło i pogoda zachęcała do przyjścia na plażę. Pojawiło się sporo osób, aby obejrzeć bardzo dobrą komedię „Za jakie grzechy, dobry Boże?”. To największy francuski przebój 2014 roku, który obejrzało 12 milionów nad Sekwaną. Film opowiada o czterech pięknych córkach na wydaniu i jednym marzeniu ich poukładanych i konserwatywnych rodziców – żeby dobrze wyszły za mąż. Jeżeli nie widzieliście jeszcze tego filmu to polecam zobaczyć.
Tak wygląda to miejsce z rozstawionym ekranem oraz leżakami i krzesłami.

Następnie obejrzałam film „Bandyta” z 1997 roku. Ten polsko-brytyjsko-niemiecko-francuski dramat obyczajowy to ciekawy, ale ciężki film. Opowiada o młodym recydywiście, który dzięki nowatorskiemu brytyjskiemu programowi resocjalizacji został skierowany do pracy w rumuńskim szpitalu dla sierot.

Podczas omówionych wyżej seansów nie siedziałam w strefie dla widzów, wolałam ze znajomymi usiąść z daleka na kocu. Nie było z tym problemu, ponieważ wszyscy starali się usiąść w grupach w oddaleniu od innych.

W dniu 28 sierpnia wybrałam się także na plażę, aby zobaczyć film „Nieobliczalni” – francuską komedię sensacyjną z domieszką kryminału z 2012 roku. Ludzi było mniej, ponieważ pogoda była kiepska. Postanowiłam tym razem usiąść w strefie na krzesłach – można było przesunąć krzesła i usiąść w oddaleniu.

Przy wejściu do strefy rozdawano koce i gadżety. Za każdym razem przed seansem organizator imprezy zadawał pytania konkursowe i można było wygrać nagrody.
Ponieważ był to ostatni wyświetlany film na plaży to osoby, które siedziały na oznakowanych leżakach mogły je zabrać do domu.

Zawsze przyjeżdżałam na plażę wcześniej, aby zjeść jeszcze rybę. Ceny podobne jak w zeszłym roku. Taka ryba z surówką kosztuje około 20 zł.

Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku w 2019 roku

20 Piątek Gru 2019

Posted by Anna in Europa, Polska, Trójmiasto i okolice

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Adwentowa Brama, Anielski Młyn, Dom pod Murzynkiem, Gdańsk, Hotel Podewils, jarmark, Jarmark Bożonarodzeniowy, Karuzela Gdańska, napis Gdańsk, Przyprawy Świata, Siedlisko Łosia, Łoś Lucek

W tym roku wstąpiłam na Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku. Uważam, że już jest lepiej niż w latach ubiegłych, ale i tak mamy wiele niewykorzystanego miejsca. Co roku jeżdżę na jarmarki do Niemiec i te polecam wszystkim. Jak dla mnie najpiękniejszy jarmark ma Drezno. Opisywałam go już wcześniej na blogu ponieważ byłam tam dwa razy.

Jarmark w Gdańsku odbywa się na Targu Węglowym. W tym roku rozpoczął się 23 listopada i potrwa do 1 stycznia 2020 roku.

Można tu kupić sery austriackie i góralskie, miody, swojskie wędliny, gorące ciastka kominkowe, wypieki tatarskie, pajdy chleba ze smalcem, naleśniki, mini pączki, frytki, gorącą czekoladę, grzane wino, gofry i bombki.

Odwiedziłam wspólne stoisko restauracji Szafarnia 10 w Gdańsku i Fischgarten w Gdańsku Oliwie. Bardzo miła obsługa namówiła mnie na spróbowanie śledzia z restauracji Szafarnia 10. Był bardzo smaczny. Inne osoby zamawiały pierogi, zupę tajską i smażony makaron.

Obok było stoisko z grzanym winem i postanowiłam go spróbować.

Następnie poszłam do innej budki z serami austriackimi i kupiłam trochę sera. Na niemieckich jarmarkach nauczyłam się jeść wino z serem (to jest tam bardzo popularne i sprzedawcy kroją go na kawałki, aby było wygodniej jeść).

Na plac wchodzi się przez Adwentową Bramę.

Za bamą poustawiano kolejne budki z jedzeniem. Można zjeść m.in.: bigos, kiełbasę, pierogi, langosze (specjalność charakterystyczna dla kuchni węgierskiej) czy churros.

Są hot-dogi jajeczne – to kiełbaski smażone w jajku na miejscu w specjalnej maszynie (podawane z różnymi sosami). Drugą nowością są bardzo długie frytki w rozmiarze XXL (około 30 cm każda). Frytki są robione ręcznie, na oczach klienta, podawane z sosami oraz posypkami.

Spróbowałam langosza z serem i greckiego gyrosa w chlebku pita – poprosiłam o wegetariański. Do picia kupiłam wino grzane.

Jest tutaj także stoisko z przyprawami (Przyprawy Świata), które bardzo lubię.

Na placu można również upiec kiełbaski.

Ustawiono altankę z wysokimi stolikami, przy których można zjeść kupione jedzenie.

Wystawiał się także Okocim i Soplica.

Kolejną atrakcją jest Siedlisko Łosia – to budka, w której mieszka Łoś Lucek mówiący ludzkim głosem w kilku językach. Jego głowa posiada ruchome elementy. Tutaj zawsze jest dużo rodzin z dziećmi.

Na placu ustawiono karuzelę, symulator lotu i tron.

Znajduje się tutaj także Anielski Młyn z Trzema Królami, aniołami i świętymi. W części parterowej jest bufet gastronomiczny

Po placu chodzi taka parada.

Z tego placu przechodzi się do budynku Wielkiej Zbrojowni,

w którym umieszczono stoiska z rękodziełem (były ubrania, biżuteria, ceramika, bombki).

Następnie poszłam na ulicę Długą – tak jest przystrojona.

Na Długim Targu, w pobliżu Fontanny Neptuna, ustawiono choinkę i szopkę.

Przeszłam Zieloną Bramę i weszłam na Zielony Most – most na rzece Motławie, który łączy Główne Miasto z Wyspą Spichrzów. Tu ustawiono kolejną iluminację.

Kawałek dalej stoi świąteczny żuraw.

Potem poszłam na spacer Długim Pobrzeżem i zobaczyłam przed restauracją OSTRO poniższą choinkę z butelek.

W pobliżu Baszty Łabędź stoi Karuzela Gdańska.

Następnie zobaczyłam napis „Gdańsk” na Ołowiance.

Poszłam także zobaczyć Hotel Podewils (Dom pod Murzynkiem) przystrojony świątecznie. Barokowy budynek powstał w latach 1728-1735. Pierwszym właścicielem był gdański kamieniarz – Krzysztof Strzycki. Z racji niskiego pochodzenia jeden z przedstawicieli kamieniarskiego cechu nazwał go lichym Murzynem. Z czasem jego prace były coraz bardziej doceniane. Na portalu domu celowo umieścił herb z wizerunkiem Murzyna – stąd nazwa tego budynku. Dom został zniszczony podczas II wojny światowej, a następnie odbudowany.

Tak prezentuje się Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku w 2019 roku.

Życzę wszystkim Zdrowych, Wesołych i Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!

Nocny spacer po Ammanie – stolicy Jordanii

01 Niedziela Gru 2019

Posted by Anna in Azja, Jordania

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Al Anakeed Liquor Store, alkohol, Amman, ARAB TOWER HOTEL, falafel, Jordania, kawa, korki, perfumy, pizza, Pizza Lover

Współczesny Amman to stolica z 2 mln mieszkańców i jak widać nocnymi korkami na ulicach. Bardzo długo jechałam do hotelu. W dodatku nawigacja co jakiś czas się myliła i krążyłam samochodem dookoła.

Nocowałam w ARAB TOWER HOTEL. Z ulicy wygląda dziwnie, ale był to bardzo dobry wybór ponieważ obok znajdują się sklepy i restauracje. Jest także bardzo blisko do miejsc, które chciałam zobaczyć.

Sam hotel ma smaczne śniadania, które serwowane są na ostatnim piętrze z widokiem na miasto. Pokoje są ogrzewane, ale z wodą bywa problem – jest dostępna tylko w określonych godzinach.

Tak wyglądała łazienka i informacja o dostępności wody.

Potem poszłam na spacer i zatrzymałam się w sklepach z perfumami, gdzie wybrałam kilka zapachów.

Umieszczono je w różnej wielkości buteleczkach.

Takich perfumerii jest tutaj sporo – poniżej kolejna.

Byłam już głodna i koniecznie chciałam kupić jakiś dobry falafel. To właśnie w Ammanie, w pobliżu mego hotelu, kupiłam najtańszy podczas mego pobytu w Jordanii. Był bardzo smaczny.

A zapłaciłam za niego 0,35 dinara.

W jednym ze sklepów kupiłam kawę na prezenty.

Jadąc kilka dni wcześniej z południa na północ samochodem zajechałam wieczorem do Ammanu. Zatrzymałam się wtedy w Pizza Lover. Kupiłam pizzę i zjadłam przy samochodzie ponieważ tutaj pizze są tylko na wynos. Była bardzo smaczna.

Jeżeli chcecie kupić alkohol to w Ammanie polecam Al Anakeed Liquor Store. Mają duży wybór i dobre ceny. Pamiętajcie, że na południu Jordanii ciężko jest kupić alkohol zatem zapas proponuję zrobić wcześniej.

Następnego dnia od rana zwiedzałam Amman – miałam na to czas tylko do 17:00, ponieważ potem musiałam przemieścić się na lotnisko skąd odlatywałam do Warszawy. O tym co zobaczyłam poczytacie w następnym poście.

Qasr al-Mshatta jako przykład Pustynnego Zamku w Jordanii

30 Sobota List 2019

Posted by Anna in Azja, Jordania

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Jordania, Pałac Zimowy, pustynne zamki, pustynny zamek, Qasr al-Mshatta, Qasr Mshatta, zamek, zamki

Tak jak pisałam w poprzednim poście z Zamku Kalat al-Rabat ruszyłam do kolejnego ciekawego miejsca. Miałam do przejechania samochodem około 100 km.

Qasr al-Mshatta to ruiny pałacu zimowego Umajjadów, które znajdują się około 30 km na południe od Ammanu w Jordanii. Jest on częścią szeregu zamków, pałaców i karawanserajów znanych w Jordanii jako Pustynne Zamki.

Był budowany na zlecenie kalifa al-Walida II około 744 roku n.e., ale nigdy go nie ukończono. W tym czasie Umajjadzi walczyli przeciwko Kalifatowi Abbasydów.

Ten zrujnowany, głównie z powodu trzęsienia ziemi w czasach starożytnych, pałac odkrył około 1840 roku angielski archeolog i podróżnik Sir Austen Henry Layard.

Wapienno-ceglany kompleks składał się z holu wejściowego, meczetu, sali audiencyjnej i pomieszczenia mieszkalnego.

Południowa fasada tej budowli znajduje się w Muzeum Pergamońskim w Berlinie, ponieważ w 1903 roku sułtan Abdul Hamid II podarował ją cesarzowi niemieckiemu Wilhelmowi II. Pokazałam ją w poniższym poście:

https://magictravelsaroundtheworld.wordpress.com/2016/06/22/muzeum-pergamonskie/

Zamek zbudowano na planie kwadratu i każda ściana miała 144 m długości. Kiedyś, wzdłuż ścian stały okrągłe wieże. Budynek cechuje symetria. Rzeźbienia i dekoracje mają charakter hellenistyczny.

Wejście do kompleksu znajdowało się na południowym zachodzie, skąd przechodziło się na kwadratowy dziedziniec przed budynkiem pałacowym. Ściany fasady po obu stronach portalu wejściowego, pomiędzy dwoma wieżami, były bogato zdobione. Wchodzący do pałacu musieli przejść przez dwie bramy wejściowe. Po prawej stronie znajdował się mały meczet, a po lewej były łaźnie.

Na północ od dziedzińca można zobaczyć jeszcze pozostałości królewskiej sali audiencyjnej – ustawiono tablice informacyjne z planami tego miejsca.

W pałacu zachowała się wschodnia część fasady. Tutaj nadal można zobaczyć kamienne rzeźby i dekoracje. Niegdyś lśniący biały kamień został przez wieki odbarwiony przez brązowy pył pustyni.

W ramach wspólnego projektu Królestwa Jordanii i Niemiec, który rozpoczął się w 2013 roku, budynek ten miał zostać odrestaurowany, a zawalone części odbudowane. A tak to dziś wygląda…

Można zobaczyć tutaj pozostałości kilku małych wież, które otaczały kompleks na zewnętrznej ścianie.

Podjęto również próbę pokazania, gdzie znajdowałyby się ściany i jaki otaczałyby obszar – ten położony na ziemi, biały nowoczesny kamień ma to przedstawiać.

Obszar jest niepilnowany, niezadbany i wszystko tutaj niszczeje…

Zaczęło się ściemniać i po obejrzeniu tego miejsca pojechałam na nocleg do Ammanu.

Zamek Kalat al-Rabat górujący nad miastem Ajloun w Jordanii

29 Piątek List 2019

Posted by Anna in Azja, Jordania

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Ajloun, Ajloun Castle, Ajlun, Jordan, Jordania, Qala'at ar-Rabad, ruiny zamku, zamek, Zamek Kalat al-Rabat

Z Jerash pojechałam do Ajloun (Adżlun, Ajlun) oddalonego o 20 km w którym znajduje się dobrze zachowany zamek Kalat al-Rabat (Ajloun Castle, Qala’at ar-Rabad). Widać go już z daleka, ponieważ wznosi się na wzgórzu Jabal Awf (1250 m n.p.m.).

Najpierw przejechałam przez miasto, w którym czasem trzeba podjechać samochodem ostro pod górę. Natknęłam się także na korki, zatem należy jechać ostrożnie.

Samochód trzeba zaparkować przed bramą na małym parkingu. Stał tutaj także pan proponujący kawę.

Następnie przechodzi się przez budynek, w którym jest kontrola. Nie trzeba płacić za bilet mając Jordan Pass. Zwiedzanie zajmie około godziny.

Potem idzie się trochę pod górę i po lewej stronie mija toalety. Następnie należy wejść po schodach na plac pod wejściem głównym do zamku.

Stała tutaj także ta skrzynka pocztowa.

Budowę zamku rozpoczęto pod koniec XII wieku. Miał chronić przed atakami krzyżowców i został zbudowany w taki sposób, że nigdy nie zdołali go zdobyć.

Zamek zdobyli Mongołowie. Ciekawostką jest, że trzymali tutaj w klatkach gołębie służące do przekazywania informacji między miastami.

Zwiedzając zamek można zobaczyć, dobrze zachowane, pozostałości po pomieszczeniach, w których były kiedyś kuchnia, jadalnia, spiżarnia, wędzarnia, stajnie i sypialnie.

Zamek zamieszkiwała społeczność personelu wojskowego (generałowie i żołnierze). Znajdowały się tutaj pomieszczenia mieszkalne i sypialne dla żołnierzy oraz stajnie dla koni. Te kwatery stworzono głównie na niższych poziomach zamku. Jedna taka sekcja została wyposażona w szyb służący do wentylacji i komunikacji z górnymi poziomami. Natomiast jedna z kwater żołnierzy na niższym poziomie mogła być wykorzystywana jako więzienie lub miejsce do przechowywania zapasów żywności. Duża jadalnia z widokiem na miasto Ajlun znajdowała się na trzecim poziomie.
Górny poziom był prawdopodobnie pałacem zamkowym. W zamku znajdowała się także szkoła wojskowa.

Używano tutaj katapult, mieczy, zatrutych strzał czy metalowych tarcz.

W pobliżu zamku znaleziono skórki zwierząt splecione w kule ze śladami prochu strzelniczego. Prawdopodobnie były to bomby wyprodukowane przez Ajjubidów.

W zamku znajdowały się miejsca do przechowywania ziarna, które miały drewniane podłogi, aby zapobiec wilgoci. Był tutaj piekarnik do pieczenia chleba i prasa do oliwek z systemem filtrującym. Znaleziono kawałek skóry jelenia pokrywającej słoik z pisemnym ostrzeżeniem przed wystawianiem zawartości, prawdopodobnie oliwy z oliwek, na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. To wskazuje, że starożytni mieszkańcy zamku wiedzieli coś o tym co wiemy dzisiaj, czyli jak trzymać oliwę z oliwek z dala od bezpośredniego słońca, aby uniknąć utraty składników odżywczych.

Na jednym piętrze umieszczono małe muzeum z rzeczami, które tutaj znaleziono.

W sali tej są również zdjęcia rodziny królewskiej (Husajn ibn Talal, Abd Allah II ibn Husajn i jego syn).

Na dachu znajdował się system zbierania deszczówki i woda była filtrowana przez specjalny system (kamienie, piasek, rośliny).

W górnej i najstarszej części zamku zachowały się pozostałości małego kościoła bizantyjskiego. Odkrycie tego małego kościoła potwierdza opinię, że ​​zamek został zbudowany na ruinach klasztoru.

Pozostały ślady nawy kościoła, prezbiterium i część mozaikowej posadzki. Prezbiterium częściej nazywane było sanktuarium, w którym kapłani pełnili funkcje religijne. Na posadzce świątyni znajduje się grecki napis poświęcony diakonowi Aryano.

W centralnej części podłogi nawy można zobaczyć dekoracyjną mozaikę z bochenków chleba i dwóch ryb. Przedstawia ona cud Jezusa, który rozmnożył chleb oraz ryby i nakarmił tłum.

Górny poziom zamku oferuje piękne widoki we wszystkich kierunkach. W pogodną noc można zobaczyć także światła Jerozolimy.

Niestety po zwiedzaniu ruin Jerash oraz tego zamku pozostało już niewiele czasu. Postanowiłam jednak udać się jeszcze do jednego zamku znajdującego się w pobliżu Ammanu (stolicy Jodanii).

Po drodze zatrzymałam się przy stoisku z owocami.

Pan przygotowywał tutaj sok ze świeżych owoców. Poprosiłam o sok z granatów – był pyszny. Jeżeli zobaczycie takie kramy z owocami przy drodze to koniecznie zatrzymajcie się na chwilę i kupcie sok – naprawdę warto.

W Jordanii będziecie widzieli co jakiś czas takie samochody z owocami. Niestety żaden mijany nie miał wyciskarki, ale jeżeli chcielibyście kupić owoce to także warto się na chwilę zatrzymać i je nabyć.

Jerash – ruiny rzymskiego miasta z okresu starożytności w Jordanii

27 Środa List 2019

Posted by Anna in Azja, Jordania

≈ Dodaj komentarz

Tagi

agora, Brama Północna, Brama Południowa, Cardo, Dżarasz, Dżerasz, Forum, Fountain Court, Gerasa, Geraza, Hipodrom, Hippodrom, jaśmin, Jerash, Jerash Archeological Site, Jerasz, Jordania, kasa, katedra, local jasmin, Moon Valley Site, mosaic, mozaika podłogowa, North Theatre, oil press, Oval Plaza, Północny Tetrapylon, Propylaeum of Artemis, Sanctuary of Zeus Olympios, South Decumanus, South Gate, Teatr Północny, Teatr Południowy, Temple of Artemis, Łuk Hadriana, Świątynia Artemidy, Świątynia Zeusa

Tak jak napisałam w poprzednim poście dopiero nocą dojechałam do miejscowości Jerash (Dżarasz, Jerasz, Dżerasz), w której znajdują się ruiny jednego z najlepiej zachowanych na świecie rzymskich miast z okresu starożytności. Na przykładzie tych ruin można najlepiej zrozumieć jak funkcjonowały takie miasta. Jerash jest oddalony o około 50 km na północ od Ammanu.

No, ale po kolei.

W Jerash zamieszkałam w apartamencie Moon Valley Site (może w nim spać 5 osób). Bardzo dobre miejsce na nocleg z dużą kuchnią i łazienką.

Co prawda widok z tarasu był kiepski,

ale za to śniadanie jakie rano podano (za dodatkową opłatą) było wyśmienite. Do tego, co zobaczyć można na stole, dołączono jeszcze duże pudełko z różnymi ciasteczkami. Ja wzięłam je na drogę i bardzo się przydały ponieważ podczas zwiedzania często zapominam o posiłku.

Po śniadaniu pojechałam samochodem do ruin. Parking jest duży i rano bez problemu można znaleźć miejsce. Następnie przechodzi się przez budynek, w którym są sklepy. Droga dalej prowadzi tylko w jednym kierunku.

Jerash (starożytna Geraza)
Na początku, na tym terenie była osada Garshu, którą zamieszkiwały ludy arabsko-semickie. Miasto zostało prawdopodobnie założone w IV wieku p.n.e. przez Aleksandra Wielkiego lub jego generała Perdikkasa. W 63 roku p.n.e. zajęły go wojska rzymskie Pompejusza, ale jego rozkwit przypadł na okres panowania cesarza Trajana (II wiek n.e.). Powstało wtedy wiele budowli, których ruiny można podziwiać do dzisiaj. W VI wieku za panowania bizantyjskiego Justyniana w mieście wzniesiono kilka kościołów. W 636 roku miasto zdobyli Arabowie, którzy zniszczyli wiele budowli. Jednak dopiero trzęsienie ziemi, które miało miejsce w 749 roku całkowicie zniszczyło miasto. Ruiny odkrył w 1806 roku niemiecki podróżnik Ulrich Seetzen, ale długo pozostawały niezbadane i niezabezpieczone.

Po przejściu mini bazaru widać w oddali Łuk Hadriana. Bramę tę zbudowano na cześć cesarza Hadriana, który odwiedził miasto w II wieku. Ten piękny łuk triumfalny stoi około 450 metrów przed murami miasta. Dlaczego tak daleko? Ponieważ planowano rozbudowę miasta aż do tego miejsca – niestety nigdy nie zostało to zrealizowane.

Na całym terenie dawnego miasta leży wiele bloków skalnych, które kiedyś stanowiły fragmenty budowli. Wiele z nich jest bogato zdobiona. Można do nich bez problemu podejść i dotknąć. Ja na poniższym zdjęciu pokazałam tylko jedno takie miejsce, które znajduje się obok wspomnianego łuku triumfalnego.

Obok Łuku Hadriana znajduje się bardzo dobry plan tego miasta, któremu warto zrobić zdjęcie – zwłaszcza jeżeli planuje się zobaczyć konkretne miejsca.

Po przejściu przez Łuk Hadriana, po lewej stronie znajduje się Hipodrom. Miał 244 metry długości i 50 metrów szerokości (niektóre źródła podają 265x50m), a jego widownia mogła pomieścić 15000 widzów (niektóre źródła podają 17000). Został zbudowany na potrzeby wyścigów rydwanów. Pod koniec IV wieku północna część hipodromu została przekształcona w amfiteatr do walk gladiatorów i innych sportów, natomiast południowa część była opuszczona i została przejęta przez garncarzy. Miejsce to było także wykorzystywane do gry w polo – po zajęciu miasta przez Sasanidów. W VIII wieku obszar ten stał się miejscem masowych grobów dla setek ofiar zarazy. Jednak dopiero wielkie trzęsienie ziemi w 749 roku doprowadziło do ostatecznej ruiny hipodromu.

Z tego miejsca w oddali widać kolejne ruiny.

Obecnie na terenie hipodromu organizowane są wyścigi rydwanów lub walki gladiatorów. Można zatem zobaczyć jak to dawniej wyglądało.

Naprzeciwko hipodromu znajdują się ruiny The Church of Marianos, który został zbudowany w 570 roku. Pozostała po tym miejscu ciekawa bizantyjska mozaika podłogowa.

Poszłam dalej…

Zobaczyłam lokalny jaśmin.

Następnie minęłam restaurację, toalety

i znalazłam się obok kasy, którą ustawiono przed Bramą Południową. Nie ma innej drogi i do tego miejsca wszyscy idą tak samo (wraca się także tą samą drogą).
Bilet wstępu kosztuje 10 JOD, ale dla osób posiadających Jordan Pass jest bezpłatny.

Tak wygląda Brama Południowa (The South Gate). Brama ta stała się później częścią muru miejskiego o długości 3,4 km, który został zbudowany na początku IV wieku naszej ery. Dziś jest to główna droga do starożytnego miasta, ale nie zawsze tak było. Sklepienie, które widać dalej za bramą, było kiedyś wejściem do Gerasy.

Idąc dalej można zobaczyć prasę do tłoczenia oleju (oil press).

Potem dochodzi się do Owalnego Forum (Oval Plaza) o wymiarach 90×80 metrów, które jest otoczone jońskimi kolumnami.

Z tego miejsca, w oddali, widać ruiny Świątyni Zeusa (Sanctuary of Zeus Olympios) i Teatru Południowego (South Theatre). To poniższe zdjęcie zrobiłam z zamkniętego obecnie dla zwiedzających tarasu – na dolnym zdjęciu pokazano jak będzie to wyglądało w przyszłości.

Poszłam dalej i zrobiłam kolejne zdjęcie na tym Owalnym Forum. W oddali widać ruiny Świątyni Zeusa i Teatru Południowego i tą drogą, po prawej stronie, można wejść do góry i obejrzeć te miejsca.

Spotkałam na tym placu przewodnika, który bardzo ciekawie opowiadał i postanowiłam dołączyć do jego grupy.

Z tego Owalnego Forum poszłam dalej prosto i weszłam na południową część Cardo – to główna oś miasta. Ta ponad 800-metrowa ulica z kolumnami rozciąga się od Owalnego Forum do Bramy Północnej (North Gate). Topografia tego obszaru spowodowała, że ulica ta nie biegnie dokładnie z południa na północ, ale nieznacznie przesuwa się na północny wschód.

Około 125 roku zbudowano system zaopatrzenia w wodę, natomiast pod koniec II wieku zwiększono przepływ głównego akweduktu w celu zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na wodę po wybudowaniu łaźni.
Przewodnik pokazywał, że pod ulicą był system kanalizacyjny, do którego odprowadzana była woda deszczowa poprzez otwory znajdujące się na drodze.

Następnie skręciłam w lewo i zobaczyłam agorę –  plac handlowy o wymiarach 50×50 m. Dawniej stał tu ośmioboczny, dwukondygnacyjny pawilon. Zbudowany został w II w.n.e. i używano go do początków VII wieku. W czasach rzymskich posiadał trzy wejścia. Znajdował się tutaj kantor, a kupcy mieli swoje stałe miejsca. Wciąż można zobaczyć podpory z głowami lwa do kamiennych stołów kupieckich. Przewodnik stukał mniejszym kamieniem w bloki skalne, aby pokazać jak dobra jest tutaj akustyka.

Jeżeli będziecie mieli okazję spotkać tego przewodnika to warto z nim obejrzeć ruiny tego miasta.

Z tego miejsca przewodnik poprowadził grupę w górę, drogą która kiedyś stanowiła główną oś ze wschodu na zachód tego miasta (The South Decumanus). Droga ta powstała około 175 roku n.e.

Tak z tego miejsca wygląda Owalne Forum.

Potem udałam się do ruin Teatru Południowego (South Theatre), o którym już wcześniej wspomniałam. Zbudowany został między 81 a 96 rokiem. Mieścił do 3000 widzów (niektóre źródła podają, że aż 5000). Teatr Południowy został gruntownie odrestaurowany i jest jednym z głównych miejsc współczesnego festiwalu – Jerash Festival of Culture & Arts.

Polecam wejść na samą górę teatru i zobaczyć wspaniały widok.

Można sprawdzić czy szept dojdzie z jednego końca na drugi. Ja sprawdziłam 🙂

Warto poczekać chwilę na krótki koncert dud, który pokazuje doskonałą akustykę tego miejsca. Po koncercie panowie zbierają datki i należy wrzucić chociaż monetę. Tu przewodnik pożegnał się z grupą.

Obok Teatru Południowego znajduje się Świątynia Zeusa z II wieku, która była większa od Świątyni Artemidy. Zachowało się tu jedynie kilka 15-metrowych kolumn.


Z tego miejsca tak wygląda Owalne Forum.

Następnie poszłam do widocznej z oddali Świątyni Artemidy (Temple of Artemis), która była patronką Gerasy.

Co jakiś czas można spotkać drogowskazy, jednak lepiej zrobić zdjęcie mapy tego terenu (jest przy Łuku Hadriana i przy Świątyni Artemidy).

Świątynia Artemidy stoi wewnątrz dużego dziedzińca o wymiarach 115 x 155 metrów i jest otoczona portykami ze wszystkich czterech stron. Jej budowa rozpoczęła się w II wieku n.e., ale nigdy nie została ukończona. Wzniesiono 12 kolumn z planowanych 32, a do naszych czasów przetrwało ich 11. Świątynia stoi na systemie podziemnych sklepień, których dokładny cel nie jest znany. Z tyłu znajduje się adyton lub wewnętrzna świątynia, do której dostęp mieli wyłącznie kapłani i osoby wybrane. Składa się z niszy dla bóstwa i dwóch bocznych komór. Jedna z komór ma schody prowadzące w dół do sklepień, a druga ma schody prowadzące na dach, co wskazuje, że na górze mógł znajdować się ołtarz.

Następnie zeszłam na dół (po tych schodach) do głównej drogi Cardo.

i znalazłam się przed Propylaeum of Artemis (propylon) zbudowanym około 150 roku n.e. To monumentalna brama wzniesiona na prostym planie o jednym przejściu, która prowadziła do Świątyni Artemidy. Pierwotnie otaczały ją sklepy. Jak widać, z dołu nie można zobaczyć Świątyni Artemidy dopiero trzeba przejść przez bramę i zacząć wchodzić po schodach, aby ją zobaczyć.

W oddali widać Północny Tetrapylon – to rodzaj starożytnego rzymskiego pomnika o kształcie sześciennym z bramą po każdej z czterech stron. Był budowany na skrzyżowaniu.

Za Północnym Tetrapylonem widać Bramę Północną.

Przed Północnym Tetrapylonem skręciłam w lewo i poszłam do Teatru Północnego, który został zbudowany w II wieku naszej ery. Pierwotnie był wykorzystywany do spotkań rządowych.

Warto wstąpić jeszcze do Katedry – najstarszego znanego bizantyjskiego kościoła w Gerasie. Został zbudowany około 450/455 roku n.e.

Przechodząc przez tę bramę i idąc dalej można zobaczyć apsydę Kościoła św. Teodora – wychodzi na dziedziniec z fontanną poniżej i jest otoczony schodami, które prowadzą do niego z dziedzińca (Fountain Court).

Pokazałam tutaj tylko kilka miejsc. Obszar jest duży i 2 godziny to minimum jakie potrzeba na zobaczenie tego terenu. Dla pasjonatów i 4 godziny może być za mało. Ja mogłam spędzić tutaj tylko 2,5 godziny, ponieważ tego dnia chciałam zobaczyć jeszcze inne miejsca.

← Older posts

RSS Feed RSS - Wpisy

RSS Feed RSS - Komentarze

Statystyki bloga

  • 298 730 odwiedzin

Podaj adres e-mail w celu obserwowania tego bloga i otrzymywania powiadomień o dodaniu nowych wpisów.

Dołącz do 67 obserwujących.

Kategorie

  • Afryka (18)
    • Maroko (18)
      • Co warto wiedzieć (1)
  • Ameryka Północna (34)
    • USA (34)
      • Co warto wiedzieć (2)
      • Filadelfia (3)
      • Las Vegas (4)
      • Nowy Jork (17)
      • Parki (5)
      • Route 66 (1)
      • San Francisco i okolice (2)
  • Australia (9)
    • Co warto wiedzieć (1)
    • Melbourne (8)
  • Azja (72)
    • Filipiny (16)
      • Co warto wiedzieć o Filipinach (1)
    • Indonezja (28)
      • Bali (11)
      • Co warto wiedzieć o Indonezji (2)
      • Flores (5)
      • Jawa (7)
      • Wyspa Rinca (1)
      • Wyspy Gili (2)
    • Jordania (12)
      • Co warto wiedzieć (1)
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie (16)
      • Abu Dhabi (3)
      • Co warto wiedzieć o ZEA (1)
      • Dubaj (12)
  • Europa (278)
    • Dania (2)
      • Legoland (2)
    • Grecja (16)
      • Kos (6)
      • Kreta (2)
      • Santorini (8)
    • Hiszpania (21)
      • Barcelona (20)
      • Montserrat (1)
    • Holandia (16)
      • Amsterdam (15)
      • Keukenhof (1)
    • Islandia (7)
    • Litwa (2)
      • Druskieniki (1)
      • Troki (1)
    • Malta (18)
    • Niemcy (47)
      • Berlin (10)
      • Dortmund (4)
      • Drezno (13)
      • Frankfurt nad Menem i okolice (2)
      • Lubeka (2)
      • Mörsdorf (1)
      • Monachium (2)
      • Poczdam (13)
    • Polska (109)
      • Augustów i okolice (1)
      • Białystok i okolice (10)
      • Czarnolas (1)
      • Grabarka (1)
      • Kazimierz Dolny (2)
      • Kozłówka (1)
      • Kołobrzeg i okolice (1)
      • Kraków (14)
      • Lublin (5)
      • Nałęczów (1)
      • Puławy i okolice (2)
      • Toruń (6)
      • Trójmiasto i okolice (42)
      • Tyniec (1)
      • Warszawa (5)
      • Wałbrzych (4)
      • Wieliczka (1)
      • Zamość (2)
      • Łódź (8)
    • Rosja (8)
      • Petersburg i okolice (7)
      • Psków (1)
    • Ukraina (4)
      • Lwów (3)
    • Wielka Brytania (16)
      • Londyn (13)
    • Włochy (11)
      • Capri (1)
      • Florencja (3)
      • Neapol i okolice (6)
      • Piza (1)
    • Łotwa (1)
      • Ryga (1)

Archiwum

  • Grudzień 2020 (1)
  • Październik 2020 (1)
  • Wrzesień 2020 (1)
  • Sierpień 2020 (1)
  • Lipiec 2020 (1)
  • Grudzień 2019 (2)
  • Listopad 2019 (11)
  • Październik 2019 (1)
  • Wrzesień 2019 (2)
  • Sierpień 2019 (6)
  • Lipiec 2019 (6)
  • Czerwiec 2019 (3)
  • Maj 2019 (5)
  • Kwiecień 2019 (2)
  • Grudzień 2018 (3)
  • Październik 2018 (9)
  • Wrzesień 2018 (6)
  • Sierpień 2018 (4)
  • Lipiec 2018 (7)
  • Czerwiec 2018 (16)
  • Maj 2018 (11)
  • Kwiecień 2018 (10)
  • Styczeń 2018 (9)
  • Grudzień 2017 (11)
  • Październik 2017 (1)
  • Wrzesień 2017 (5)
  • Sierpień 2017 (11)
  • Lipiec 2017 (5)
  • Czerwiec 2017 (12)
  • Maj 2017 (18)
  • Kwiecień 2017 (3)
  • Styczeń 2017 (18)
  • Grudzień 2016 (12)
  • Listopad 2016 (2)
  • Październik 2016 (11)
  • Wrzesień 2016 (15)
  • Sierpień 2016 (6)
  • Lipiec 2016 (24)
  • Czerwiec 2016 (18)
  • Maj 2016 (13)
  • Kwiecień 2016 (20)
  • Marzec 2016 (10)
  • Luty 2016 (5)
  • Styczeń 2016 (14)
  • Grudzień 2015 (14)
  • Listopad 2015 (7)
  • Październik 2015 (11)
  • Wrzesień 2015 (5)
  • Sierpień 2015 (6)
  • Lipiec 2015 (7)
  • Czerwiec 2015 (5)
  • Maj 2015 (4)

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Anuluj
Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies