Tak jak wynika z poprzedniego posta przed 6:00 rano przybił mój prom z Kos na Santorini. Płynęłam Blue Star Ferries. Wyspa Santorini na skutek erupcji wulkanu posiada półksiężycowy kształt.
Udałam się do informacji, która jest przy promie. Tutaj kupiłam przejazd busikiem do FIRA, która jest stolicą wyspy. Za przejazd zapłaciłam 10 EURO. Jak się potem okazało przepłaciłam, bo mogłam poczekać i za 2,30 EURO pojechać autobusem.
Busik zawiózł mnie na parking autobusowy w FIRA. Na budce zawsze wisi rozkład autobusów do Athinios Port. Co do innych autobusów to z reguły jedna z osób z parkingu nawołuje i pokazuje gdzie jest dany autobus. Na autobusie wyświetla się też dana miejscowość.
Ważne numery telefonów.
Z tego parkingu autobusowego miałam z 12 minut pieszo do hotelu. Mieszkałam w Villa Popi (Sweet Pop) w FIRA. Miejsce to bardzo mi się podobało.
http://www.sweetpop.gr/
Lepiej i krócej wchodzić przez sąsiedni Hotel Leta – jest on lepiej widoczny z głównej ulicy. Zaproponowano mi to w recepcji i nie było problemu z przechodzeniem przez ten hotel.
Tak wyglądał mój pokój i hotelowy basen.
A to widok z balkonu.
W hotelu dostałam bardzo dobrą mapę wyspy.
Po złożeniu bagażu w hotelu poszłam zobaczyć miasto i kupić wycieczkę na wulkan. Biuro wycieczkowe mieściło się 3 minuty od hotelu (jest kilka takich biur w Fira). Okazało się, że wycieczka miała tego dnia promocyjną cenę i kosztowała 26 EURO. Podczas wycieczki miałam zobaczyć wulkan na wyspie Nea Kameni, gorące źródła, małą grecką wyspę Thirassia (Tirasia) i miasto OIA (IA). Na wycieczkę koniecznie trzeba zabrać wygodne buty (zwłaszcza na wulkan) oraz sprzęt do snurkowania i wodę do picia.
Wycieczka rozpoczynała się ze starego portu o godzinie 10:00 rano. Do tego portu można było dojść na trzy sposoby. Pierwszą możliwością był zjazd kolejką linową Cable Car za 5 EURO.
Drugą, którą wybrałam, było zejście po 600 schodach – warto zejść chociażby dla zrobienia zdjęć. Naprzeciwko mego hotelu była uliczka, którą można było dojść do schodów prowadzących do starego portu (Old Port).
Piękne widoki na morze i miasto Fira.
Idzie się po takich schodach, mija sklepiki.
Trzecią opcją była możliwość jazdy na mule – można było zarówno zjechać jak i wjechać na mule.
Panowie pomagają wsiąść na muły.
A to już kramy na dole w starym porcie.
Taką łodzią płynęłam.
To jeszcze widok na Santorini ze starego portu.
Pierwszym przystankiem była wyspa NEA KAMENI. Jest to mała, niezamieszkała grecka wyspa, na której znajduje się krater wulkanu. Wyspa powstała
w XVI wieku po erupcji wulkanicznej. Ostatnia erupcja miała miejsce
w 1950 roku.
Należy koniecznie pamiętać na którym statku się przypłynęło – jest ich sporo.
A teraz czas na pieszą wycieczkę:)
Na trasie było miejsce, gdzie można przysiąść.
A potem idzie się dalej.
Widoki na sąsiednie małe wyspy.
Miejsce jest bardzo popularne, widać zresztą że ludzi jest bardzo dużo. Mimo, że było 38 stopni.
Potem popłynęłam na gorące źródła, gdzie można było snurkować.
Kolejnym miejscem na trasie była wyspa THIRASSIA (Tirasia). Santorini oraz Thirassia w przeszłości były jedną wyspą, jednakże po wybuchu i erupcji wulkanu ok. 1600 p.n.e., pozostały z niej zewnętrzne fragmenty w obecnym kształcie.
Jak dopływałam do wyspy to z daleka widać było ścieżkę, która pięła się do góry.
Postanowiłam nią pójść. Wejście do restauracji na górze zajęło mi 25 minut.
Można było na górę wjechać na mule.
Tak wygląda wspomniana Panorama Restaurant. Tutaj zjadłam sałatkę grecką.
Posiedziałam w restauracji ponad godzinę, przeszłam się także po miasteczku.
Następnie zeszłam na dół, a właściwie zbiegłam bo takie jest nachylenie, że łatwiej było zbiegać. Zajmuje to wtedy około 10 minut.
Następnie popłynęłam do miasta OIA (IA). O tym opowiem już jednak w następnym poście.